Przeczytałeś?-Skomentuj(:
Pov Cindy
Wystarczyło cztery dni w roku.
Cztery dni od czwartkowego wieczora do poniedziałkowego rana abym poczuła się
jak dziwka. Może przesadzam. Jednak tak się czułam. Dwie noce z czterech nocy
spałam z własnym ojcem u boku oraz się z nim całowałam. Również całowałam się z
własnym przyjacielem, któremu ostatecznie zrobiłam nadzieje. Oh.. i jakbym
mogła zapomnieć o sytuacji o której nie pamiętam. Przelizałam się z
przypadkowym facetem w klubie. Zostało mi jedynie sobie powtarzać, że byłabym
na tyle mądra i na pewno nie poszłabym z nim do łóżka gdyby Justin mnie z nim
nie znalazł.
Przewracałam się z boku na bok
mocząc poduszkę. Kiedy stwierdziłam, że poduszka po prawej jest już zbyt mokra
obracałam się na lewą stronę, ale wtedy czułam wyraźnie perfumy mojego ojca,
które jak na złość przesiąkły zapachem całą lewą część mojej poduszki.
I tak w kółko przewracałam się z boku na bok dopóki
nie usłyszałam otwierania drzwi frontowych, kroków na dole domu następnie kroki
na schodach i trzaśnięcie drzwiami od pokoju szatyna.
Wrócił. Co oznaczało, że też
gdzieś był. Wyszłam spod kołdry kierując się do szafy w drodze pociągając
jeszcze nosem i wycierając wierzchem dłoni ostatnie słone łzy. Wyciągnęłam parę
szarych dresów z czarnym sznurkiem wiszącym prawie do kolan i czarną luźną
koszulkę z czaszką.
Leniwie ruszyłam do łazienki, aby
tylko przemyć twarz zimną wodą. Żeby jak najmniej było widać zaczerwienione,
opuchnięte oczy. Jeszcze najszybciej jak się da ubrałam przygotowane wcześniej
ubrania i już stałam przed drzwiami do sypialni mojego ojca. Było wyraźnie
słychać muzykę i basy wychodzące z głośników czy czegokolwiek co ma w tym
pomieszczeniu do słuchania muzyki. Bo szczerze jeszcze nie miałam zaszczytu
przekroczyć progu. Nawet z daleka nie widziałam koloru farby, którym są pokryte
ściany.
Zapukałam raz, drugi. Nie
usłyszałam odpowiedzi. Całkowicie bez scenariusza jak ta rozmowa ma wyglądać
szarpnęłam klamką drzwi otwierając je na całą szerokość. Widok przede mną
wyglądał następująco:
Justin leżał na łóżku patrząc w
sufit, a w ręce trzymał szklaną butelkę wybitej już do połowy whisky. Nie miał
na sobie koszulki. Leżała obok niego na satynowej pościeli. Rozporek, pasek i
guzik był rozpięty przez co było widać dokładnie gumkę od jego bokserek. Nogi
zwisały mu na końcu wielkiego małżeńskiego łóżka.
Przekręcił głowę w stronę gdzie
stałam, a jego wzrok padł na mnie. Usiadł cały czas patrząc na mnie. Żadne z
nas wciąż nie wypowiedziało nawet jednego słowa. Stałam w progu przenosząc
ciężar ciała z nogi na nogę. Kiedy patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy nie
przestając nawet na ułamek sekundy podeszłam powolnym krokiem do łóżka.
Usiadłam zatapiając swoje pośladki w miękkim materacu. Postanowiłam, że to ja
zacznę rozmowę, bo inaczej moglibyśmy siedzieć tu godzinami zapatrzeni w
siebie, a nie po to przyszłam:
-Przyszłam cię przeprosić.-
Zaczęłam dość cichym tonem głosem. Spuściłam wzrok łapiąc za sznurki od spodni
i zaczynając się nimi bawić.- To nie powinno się zdarzyć.- Nie wiem skąd i
kiedy zaczęły gromadzić się w moich oczach łzy. Myślałam, że przez ostatnie
dwie godziny wypłakałam wszystkie litry łez jakie mógłby wypłakać człowiek.
Myliłam się. Jeszcze nie raz sobie popłakałam i popłacze.
– Nie chce zepsuć
relacji między nami, która ledwo co się zaczęła.- Uniosłam wzrok z powrotem na
brązowookiego, który uważnie mi się przyglądał i słuchał uważnie równocześnie.-
Tato ja nie chce stracić kolejnej osoby w moim życiu. Nie chce czuć się już
samotna. Proszę, zapomnijmy o tym.
Wybuchłam niekontrolowany
płaczem. Schowałam twarz w obie, aby móc się uspokoić i żeby szatyn siedzący
obok nie wiedział moich łez. Wstydziłam się ich.
Nagle złapał mnie za biodra i
pociągnął na swoje kolana. Położyłam głowę w zgięcie jego szyi mocząc jego
gładką i rozgrzaną skórę. Miział mnie po włosach i plecach przez cały czas do
momentu kiedy się uspokoiłam.
Siedzieliśmy w komfortowej ciszy
jak na mój gust. Ja siedziałam na jego kolanach oparta o jego umięśnioną pierś,
a on oparł brodę o mój czubek głowy i bawił się końcówkami moich długich
brązowych włosów. Oboje patrzyliśmy przez dobre kilka minut w jeden punkt przed
nami dopóki Justin się nie odezwał:
- Obiecuje, że się od ciebie nie
odwrócę. Obiecuję, że nie stracisz kolejnego rodzica.-Wtedy złapał mnie za
brodę tak abym patrzył w jego oczy, a on mógł patrzyć w moje.- Ty zapomnij, ale
ja tego nie zrobię. Nie żałuje tego Cindy.
On tego nie żałował. Czy ja
żałowałam?
Przytaknęłam głową na jego słowa i zwinnie zsunęłam się z
jego kolan na miejsce obok niego. Siedząc w bezruchu dobre kilka sekund czułam
już, że ta sytuacja już jest niezręczna, więc podniosłam się, aby jak
najszybciej wyjść z pokoju ojca.
-Zaczekaj!- Zatrzymał mnie przy
samych drzwiach zachrypnięty głos Justina. Gotowa żeby otworzyć drzwi z ręką na
klamce odwróciłam się twarzą do szatyna czekając na to co ma do powiedzenia.-
Masz może ochotę na pizzę?-Przytaknęłam lekko głową zmieszana.
Godzinę później siedzieliśmy na
dole w salonie jedząc pizzę z kurczakiem i oglądając jeden z moich ulubionych filmów . Na
który tata nie chętnie się zgodził, ponieważ jak on to powiedział „ Za mało
krwi i trupów za dużo tęczy, kucyków i szczęścia.”. Bałam się takiego typu
filmów. Co mu również powiedziałam. Zaoferował mi, że mnie przytuli kiedy będę
się bała. Ja jednak grzecznie odmówiłam wiedząc, że czułabym się nieswoją w tak
bliskim kontakcie fizycznym z nim.
-Cindy kiedy to się kończy?-
Marudził tak od samego początku filmu przez całe pół godziny.- Zaraz zjem cały
popcorn.
-To idź spać.- Mruknęłam
zapatrzona w duży plazmowy telewizor na ścianie i wypchaną buzią popcornem
karmelowym. Niby rozmowa nam się kleiła, ale jednak nadal czułam się dziwnie w
jego towarzystwie. Ogólnie czułam się dziwnie w każdym towarzystwie. Oczywiście
wyjątkiem jest jedynie Mike przy którym czułam się swobodnie.
-A pójdziesz ze mną?- Zapytał
kładąc poduszkę na moich udach, a następnie na poduszce wylądowała jego głowa.
Nie mogłam się powstrzymać i przeczesałam jego włosy palcami. Były cholernie miękkie
i gęste. Aż przeszło mi przez myśl, że mu zazdroszczę, ale doszłam do wniosku,
że moje są całkiem podobne.
-Nie.
-No proszę.-Błagał płaczliwym
tonem. Co mnie nie wzruszyło i nadal zawzięcie patrzyłam na film.
Nagle w pomieszczeniu zapanowała
ciemność, a jedynym światłem była mała lampka na szafce. Popatrzyłam na
szatyna, który machał mi pilotem od telewizora przed twarzą z cwanym
uśmieszkiem.
-Ej! To był mój ulubiony moment!-
Krzyknęłam próbując wydrzeć z jego rąk pilota z kolorowymi naciskami. Jednak
bez rezultatów. Byłam na przegranej pozycji od samego początku. Mężczyzna był
ode mnie silniejszy dziesięć jak nie piętnaście razy bardziej.
-Każda sekunda tego filmu to twój
ulubiony moment.-Jęknął zamykając oczy układając się wygodnie na moich
kolanach. Westchnęłam zaczynając się bawić jego włosami. W zamian usłyszałam
mruknięcie zadowolenia, więc nie przestawałam.
Nagle w kieszeni moich dresów
zawibrował telefon. Wyciągnęłam go wcale nie uważając przy tym na głowę szatyna.
Prawdopodobnie poczuł jakby wstrząsnęło nim tsunami, ale to nie mój problem.
Od: Mike
Zbieraj dupsko idziemy do kina.
Popatrzyłam na szatyna, który
patrzył się na mnie z taką miną jakby wyczekiwał, że mu powiem kto napisał i
co.
-Mój przyjaciel się pyta czy pójd….
-Nie.
-Co nie?- Zapytałam się.
-No nie możesz iść.- Powiedział
podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Czemu?- Tym razem ja jęknęłam
niezadowolona z jego zakazu. W sumie to od niego zależy czy mogę iść czy nie.
Jest moim ojcem.
-Bo nie ma dżemu. Nie idziesz
nigdzie.
-Proszę.- Zrobiłam „maślane”
oczka, a usta wygięłam w podkówkę.
-Niech pomyśle.- Powiedział
stukając palcem wskazującym w brodę.- Za buziaka.- Popatrzyłam na niego
przerażona, a on od razu sprostował i pokazał palcem. – O tu. W policzek.
Nachyliłam się powoli i niepewnie
nad twarzą szatyna. Na wszelki wypadek złapałam dwa jego policzki w dłonie, aby
nie przekręcił głowy w momencie kiedy moje usta będą w drodze do cmoknięcia
jego policzka. Wtedy zapewne stałoby się jak w filmach czy serialach.
Pocałowałabym go w usta.
Moje wargi dotknęły gładkiego policzka Justina
nie dłużej niż dwie sekundy i się odsunęłam.
- To co mogę iść?
-Możesz, ale cię odwiozę i przywiozę.
Otworzyłam oczy szeroko w szoku.
-Nie musisz.
-Muszę. Chce poznać twojego „przyjaciela”.-
Słowo przyjaciel wypowiedział z sarkazmem. Przynajmniej ja to tak odebrałam.
-Widziałeś go na pewno. Często
mnie po szkole odprowadza.- Zaczęłam się jąkać. Nie chciała żeby się spotkali z
nieokreślonego powodu, ale nie chciałam.
Nie dał się przekonać. Dwadzieścia
minut później już siedzieliśmy w aucie w drodze do kina. W radiu leciała jakaś
smętna piosenka, która najwyraźniej zdenerwowała szatyna, ponieważ ją wyłączył,
a w samochodzie zapanowała cisza jak makiem zasiał. Czym bliżej było do celu
tym bardziej moje dłonie były mokre od potu przez stres towarzyszący mi przez
spotkanie z Mikiem.
Justin pov.
Zatrzymałem się pod jednym z kin.
Spojrzałem na Cindy, która nerwowo przegryzała dolną wargę.
-Czemu tak się denerwujesz?-
Zapytałem zanim dziewczyna wyszła z samochodu.
-Nie denerwuje się.- Odparła
sucho.
-No właśnie widzę. Wszystko
okej?- Westchnąłem gładząc jej gładki jak pupa niemowlaka policzek.
-Nie zupełnie, ale nie chce o tym
gadać.-Powiedziała odwracając głowę w kierunku z którego szedł dość wysoki
brunet. Dziewczyna jak na zawołanie spięła każdy mięsień w swoim ciele. Gdy chłopak
o imieniu Mike ( zdążyłem tyle wyciągnąć od swojej córki) zbliżał się w
kierunku drzwi wejściowych do kina. Rozglądał się na boki zapewne chcąc znaleźć
Cindy.
-Hej, mała.-Odwróciłem jej głowę
w moim kierunku.- Szybciutko proszę mi powiedzieć co się stało, bo cię nie wypuszczę.
Jęknęła. ( Wcale w tym momencie
nie wyobraziłem sobie, że jęczy, ale z całkiem innego powodu.)
- Pocałowaliśmy się ostatnio,
powiedział, że mnie kocha.-Moja dłoń, która trzymała kierownice niebezpiecznie
mocno się ścisnęła.- A ja chyba nie odwzajemniam jego uczuć, nie wiem. Po
prostu mam wrażenie, że będzie dziwnie się teraz zachowywać i nie będzie tak
jak dawniej.- W tym momencie uspakajałem samego siebie powtarzając „wdech,
wydech stary. Złość piękności szkodzi.”
-Pokaż mi na chwilę twój
telefon.-Powiedziałem wyciągając dłoń w jej stronę. Wyciągnęła niepewnie z
czarnej torebki i mi go podała.
Wszedłem w sms wybierając numer.
Do: Mike
Przepraszam Cię, ale wróciłam do
domu źle się czuje.:)
Chłopak już po 20 sekundach
odpisał:
Przyjść do Ciebie? Oglądniemy
coś. Otwórz okno jak zawsze;*
„Wyciągnąć klamki z okien Cindy”-
Pierwsze co musiałem zrobić zaraz po wejściu do domu.
Szybko odpisałem krótkie „Nie” i
zwróciłem się do dziewczyny:
-Cindy może mi powiesz jak często
ten kutas wślizgał się do twojego pokoju przez okno?- Zapytałem już dość
wkurwiony mimo, że próbowałem się uspokoić jak tylko mogłem.
Popatrzyła na mnie tak
przestraszonym wzrokiem, że nie byłbym wstanie na nią dłużej krzyczeć. Rzuciłem
telefon na jej kolana odpalając samochód.
-Co ty robisz?- Zapytała ruszyłem
autem.
-Jedziemy do domu.
**********************
Ehh nie podoba mi się ten rozdział ;x
Postaram się dodać kolejny w niedziele jak mi ładnie skomentujecie xx