środa, 17 lutego 2016

Rozdział 7 "Słodkie jak słoik Nutelli"

15Komentarzy = Nowy rozdział :) 

Pov Cindy.
Próbując przekręcić się na drugi bok w półśnie wpadłam na coś twardego. Niezwykle ciepłego. Otworzyłam leniwie oczy poprzednio przecierając je dłońmi zaciśniętymi w piąstki. Oprzytomniałam kiedy sobie przypomniałam co również zobaczyłam na własne oczy, że mój ojciec spał razem ze mną tej nocy. W moim łóżku, w moim pokoju.

Uniosłam delikatnie kołdrę i wtedy mój wzrok padł na mnie samą. Byłam ubrana jedynie w bieliznę. Upewniając się, że szatyn jeszcze jest pogrążony w śnie i prawdopodobnie pieprzy jakąś pofarbowaną blondynkę lub rudą w jego wymarzonym miejscu na seks. Którego pewnie nie ma, bo mu to obojętne. Stwierdziłam to po tym jak weszłam pewnego dnia zmęczona po długim dni w szkole do kuchni i na blacie siedziała goła kobieta, a między nogami mój tata solidnie pracował nad tym, aby jego chuj był dopieszczony w każdym minimetrze. Olał mnie całkowicie i nadal ją pieprzył.
 
Mimo mojego trudu i środków czystości nadal omijam to miejsce szerokim łukiem. A gdybym miała do wyboru zjeść pyszną bułkę z nutellą, którą planuję zrobić sobie na śniadanie przy tym blacie lub zjeść ją przy świniach otoczone najbardziej śmierdzącym gnojem na świecie. Wybrałabym świnki, bo mimo wszystko można pomyśleć, że są naprawdę słodkie.

Biorąc pierwszą lepszą rzecz, którą mogłabym się okryć (padło na czarny satynowy szlafrok) zeszłam na dół do kuchni. Mogłabym rzec, że przez ten czas mogłabym dostać miano żółwia ninja. Z niezwykłą precyzją stawałam na każdym stopniu schodów, aby czasem nie wydały charakterystycznego dźwięku co mogłoby obudzić niedźwiedzia śpiącego kilka kroków dalej. Ten talent kształtowałam w sobie odkąd mieszkam pod czerwonym dachem między ścianami zrobionych z pustaków.

 Prościej mówiąc odkąd mieszkam z ojcem.

Do bułki posmarowaną smakiem nieba (czyt. Nutella) niezwykle pasuję szklanka ciepłego mleka z dosypaną łyżką lub dwoma proszku. Tworząc kakao, którego kocham prawię tak samo jak bułkę z nutellą i nutellę bez bułki.

Do rondelka wlałam mleko poprzednio włączając palnik. Z nudów zaczęłam mieszać gotowaną przeze mnie ciecz. Co było w prawdzie prawidłowe, bo dzięki temu mleko nie przywrze do dna. Naglę na biodrach poczułam ścisk, przez co podskoczyłam w miejscu wylewając trochę mleka z garnuszka. Śmiech wypełnił całe pomieszczenie (niestety nie mój) odbijając się na mojej szyi zostawiając po sobie gęsią skórkę.

Przez nieuwagę strąciłam małą łyżeczkę z blatu. Chciałam się schylić i ją podnieść, lecz kiedy już byłam w połowie pozycji kucającej. Zatrzymał mnie jęk szatyna i świadomość, że właśnie napieram swoimi pośladkami na jego przyrodzenie. Natychmiast się wyprostowałam strącając dłonie mężczyzny z moich bioder. Poczułam jak moim ciałem wstrząsa zawstydzenie poziomu lvl hard.

Mimo wszystko odwróciłam się przodem do mężczyzny chcąc go jak na wychowanego człowieka przystało przeprosić. Jednak nie było mi to dane, ponieważ szatyn wpił się gwałtownie w moje usta popychając moje ciało NA TEN blat, który był omijany szerokim łukiem przeze mnie. Gdyby nie to, że zatopiłam się w delikatności warg Justina dawno bym już zwróciła obiad komunijny.

Na początku byłam tak sparaliżowana, że nie byłam wstanie ruszyć najmniejszym palcem u stopy. Do żywych przywrócił mnie nacisk ciała Justina na moje. Nie myślałam trzeźwo. Odwzajemniłam pocałunek. Złapałam się karku brązowookiego wspinając się na palcach, aby być wyżej i pogłębiłam pocałunek. Nasze języki prowadziły nieprzyzwoity taniec. Pocałunek doprowadził do tego iż myślałam, że zaraz braknie mi powietrza w płucach, jednak wciąż nie przestawałam. Tak jak on. Czułam się jak w transie. Całowałam i przestać nie mogłam. 

Obstawiam także laga na mózgu, ale nie ważne.

Jednak kiedy poczułam dużą dłoń MOJEGO OJCA na moim udzie posuwającą się ku górze odzyskałam prawidłowy tok myślenia. Odepchnęłam od siebie go używając swoją całą siłę.

TO TYLKO MÓJ TATA.

TO MÓJ TATA.

MÓJ TATA

TATA, CHOLERA!!

Ile sił w nogach pobiegłam po schodach na górę. W tym momencie moje moce żółwia ninja zanikły razem z mózgiem, którego nie użyłam całując się z własnym ojcem.  Nie wiem jak się czuł kiedy go zostawiłam w kuchni. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie byłam w stanie patrzeń na niego w ogóle. Przez to wszystko byłam pewna jednego. Ewentualnie trzech rzeczy.

Nie będę miała bułki z nutellą.

Przypaliłam mleko.

Straciłam swój nowonarodzony kontakt z tatą.

Pov. Justin

Jestem z natury pojebany, ale nie sądziłem, że aż tak mi Bóg pożałował mózgu. Jednak nie sądziłem, że MOJA córka jest taka seksowna i….po prostu śliczna. Nigdy nie patrzyłem na nią jako kobietę. Zawsze (tnz. Przez ostatnie dwa lata, bo tyle wiem w ogóle o jej istnieniu) spostrzegałem ją jako osobę, która spierdoliła mi życie po całości i przede wszystkim miałem na nią całkowicie wyjebane.

Stałem wpatrując się w przestrzeń przede mną. Wciąż czułem jej słodkie usta na moich. Kiedy przegryzłem wargę poczułem słodki smak jej ust. Przysięgam. Musiała wcześniej jeść nuttelę czy coś podobnego, ponieważ to był najsłodszy ( z nutką namiętności) pocałunek jak kiedykolwiek przeżyłem. Jak na zawołanie mój wzrok padł na odkręcony słoik czekoladowej rozkoszy. Co potwierdziło moje przepuszczenia. W tym momencie zapisałem na niewidzialnej kartce, zmyślonym długopisem, aby w domu w szafce nad mikrofalówką była zawsze dostępna nutella dla Cindy. Karteczkę złożoną w kosteczkę włożyłem do szufladki w moim mózgu. 

Kiedy powoli wracałem do normalności poczułem zapach spalenizny. Mleko kipiało na wszystkie strony, a garnuszek prawdopodobnie nadawało się do wyrzucenia. Pośpiesznie wyłączyłem palnik i wziąłem pierwszą lepszą ścierkę, aby się nie poparzyć kiedy musiałem wziąć do ręki i jak najszybciej wrzucić do zlewu spalone cholerstwo.

Oparłem się o blat obok wspominając jak Cindy przyłapała mnie kiedy pieprzyłem na nim jedną z tysiąca dziewczyn, które pieprzyłem w swoim życiu. Więc nie czułem się zobowiązany zapamiętywać ich imiona czy tam nawet je poznawać. Tej laski imienia też nie znałem. Pamiętałem tylko tyle, że dobrze obciągała. Dobrze, nie bardzo dobrze. Szału nie było dupy nie urwało.

Przetarłem twarz dłońmi co miałem w nawyku kiedy się denerwowałem lub byłem nieziemsko wkurwiony. Obiecałem sobie, że będę dobrym ojcem, że poświęcę jej więcej czasu, a skończyłem tak jak skończyłem. Moja córka mi się podoba, staje mi na jej widok, całowałem się z nią. No pogratulować.

Ruszyłem do przedpokoju i zacząłem zakładać buty kiedy uświadomiłem sobie, że jedyne co mam na sobie to czarne bokserki. Nie mam oporu tak wyjść, ale jednak obawiam się, że ludzie mogliby zadzwonić po psychiatrę czy coś co leczy takie przypadki jak ja.

Przeskakując co drugi schodek biegłem po schodach do swojej sypialny. Zwolniłem jedynie przy drzwiach do pokoju Cindy. Było wyraźnie słychać pociąganie nosem. Co oznaczało, że płakała. Co także oznaczało, że nawaliłem, a ja to ja i w roli ojca się nigdy nie sprawdzę, a na pewno w roli porządnego ojca.

Nie chciałem wchodzić, nie chciałem jej w niczym przeszkadzać. Bo jakbym nawet wszedł nie wiedziałbym co mam powiedzieć.

„-Hej moja córko! Podobasz mi się. Może chcesz powtórzyć to co stało się w kuchni?” Prychnąłem pod nosem na swój głupi pomysł. Przeprosić bym jej nie przeprosił, bo cholera, ale ja tego NIE ŻAŁOWAŁEM.

Gdybym mógł zrobiłbym to jeszcze raz bez zbędnego zastanawiania się czy to jest właściwe czy może nie. Nie mogę ryzykować i myśleć. Od myślenia może się spalić zmyślona karteczka, która będzie mi przypominać o nutelli kiedy będę w spożywczym po paczkę papierosów, aby piękne usta Cindy były zawsze słodkie jak słoik czekolady.

Ubrany jak zwykle, czyli świetnie i tak, że każda kobieta, a nawet dziewczynka w każdym wieku otworzyłaby nogi przede mną. Ruszyłem w stronę auta. Wiedziałem, że muszę się komuś wygadać. Komuś komu ufam w stu procentach jak nie więcej.

Taki jeden co ufałem mu nawet w trzystu procentach mieszkał trzydzieści minut od mojego domu. Oczywiście dla przeciętnego kierowcy, który stosuje się do zasad i znaków drogowych. Ja tą trasę pokonywałem w dwadzieścia minut, a czasem zdarza mi się w dziewiętnaście. Cały czas pokonuje swoje rekordy.

Tym razem nie. Wjechałem na parking tuż pod jego blokiem z piskiem opon. Nie przywiązywałem uwagi na to czy zaparkowałem równo czy raczej zająłem dwa miejsca. Potrzebowałem piwa, jakiegoś meczu, rozmowy z przyjacielem i może żebyjakaśdziewczynamiobciągnęła.

Nie miałem w zwyczaju pukać w do niego, tak jak on nie miał zwyczaju pukać do moich drzwi. Wycierając buty w wycieraczkę (kultura musi być) otworzyłem drzwi. Od razu w progu spotkałem mojego przyjaciela. Biegł w stronę salonu z dwoma talerzami. Uniosłem brwi do góry, co miało bez słów oznaczać żeby mi wytłumaczył co on odpierdala i czemu jest ubrany w koszule kiedy jest największym dresem z największą ilością dresów jakiego znam.

-Mam dzisiaj..-Nie usłyszałem ostatniego słowa, ponieważ wymamrotał to bardzo niewyraźnie.

-Co masz?

-Randkę.- Wybuchłem takim śmiechem, że ludzie w Europie mogli mnie bez problemu usłyszeć. To co mówił było tak mało realne jak fakt, że ja nie jestem przystojny.

-Co ty stary pierdolisz?- Spytałem się wycierając łzę z kącika oka.

-To co słyszałeś. Co cię sprowadza?- Zapytał sprytnie unikając tematu.

-Chciałem pogadać.- Tym razem to ja się lekko speszyłem i zacząłem się drapać po karku.

-Rozumiem. Zadzwoń jak było.- Westchnąłem żegnając się z Jakiem. Zbiegłem po schodach budynku potrącając po drodze jakąś babcię. Tylko lekko, a ona to chyba poczuła jak za czasów kiedy ją bombardowano w czasie wojny światowej i kule przechodziły przez jej stare pomarszczone ciało.

Siadając za kierownicą postanowiłem pojechać w jedno miejsce. Wiedziałem, że tam będę mógł się wygadać. Mimo, że nie dostanę odpowiedzi na nic. Wiedziałem, że mnie wysłucha tak jak wtedy kiedy mogła mi jeszcze odpowiadać.

Po pięciu minutach wędrowałem już pomiędzy grobami. Jedne były bardziej zadbane, a drugie już mniej.

Czytając nazwiska po kolei stanąłem przed tym właściwym, a w moim gardle niekontrolowanie urosła gula.

-Hej skarbie.- zacząłem siadając na drewnianej ławeczce rozglądając dookoła czy nikt się nie patrzy, abym mógł w spokoju pogadać bez wzroków w moim kierunku typu „Ale debil”.- Pamiętasz mnie? Dawno Cię nie odwiedzałem. Przyznam szczerze, że tęskniłem. Muszę się komuś wyżalić, a wszyscy mają mnie w dupie, więc zostajesz mi tylko ty.-Przetarłem twarz dłońmi przenosząc wzrok w jeden punkt na niebie. Próbując sobie wyobrazić, że osoba do której właśnie mówię tam jest.- Wiesz co? Czuję się cholernie samotny na tym pierdolonym świecie. Wszystko jest pojebane. Nawet ja. Pocałowałem dzisiaj swoją córkę…to, że mam córkę opowiem Ci może kiedy indziej. Możesz mi powiedzieć czemu ja tego nie żałuje? Czemu nie mam wyrzutów sumienia?!

Wstałem wiedząc, że to nie ma sensu żebym siedział i mówił co czuje do powietrza. Nie sądziłem żeby ktokolwiek mnie słuchał poza mną samym. Jednak mała nadzieja we mnie iskrzyła, że osoba zakopana pod moimi stopami to usłyszy i wypowiedziałem ostatnie zdanie i odszedłem.


-Aha zapomniałbym Ci powiedzieć nadal Cię chyba kocham.


******
                         15 komentarzy= Nowy rozdział !:D

Jeżeli macie pytania zadawajcie je tu-> Ask <-
Jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach -> klik <-


18 komentarzy:

  1. A ja jaja jaj! !!! Yaaas

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdole jestem na tym momecie jak się całują i już teraz musiałam napisać komentarz! !! O ja nie mogę kocham cieeeeee jestem ciekawa co go podkusilo do tego!!! Aaaaaa idę czytać dalej ale juz czekam na nastepny i życzę wenyy :* twoja czytelniczka :*******

    OdpowiedzUsuń
  3. I mają za sobą pierwszy pocałunek, i to jak spektakularny. Ale narobiłaś mi ochoty na nutellę (wcale nie na Justina, WCALE). Ale i tak najbardziej się zastanawiam, kto jest na tym cmentarzu. Mama Cindy nie, mama Justin no też nie, siostra raczej nie, więc... Dziewczyna? Którą najwyraźniej bardzo kochał. Czekam na następny :)
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com
    priest-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe kogo jeszcze chyba kocha.... oi by to byl jakis piesek czy cos :3 bo kochac jako dziewczynę ma Cindy ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak Mi się to dziwnie czytaaa... ale opowiadanie jest naprawdę świetne! Mam nadzieje że kolejny rozdział pojawi się jak najszybciej ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. na poczatku bylam bardzo uprzedzona do tego opowiadania, ale jesteś genialna i przekonałaś mnie do swojej historii! Cuudne.. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Mam nadzieję ze szybko wstawisz. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  7. co tu się wydarzyło ? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy można się spodziewać nn?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież jest już rozdział 8 :D
      A jeżeli chodzi o 9 postaram się dodać w sobotę, ponieważ mam masę nauki ;) xx

      Usuń
  9. Jezu ja tak kocham to ff chce next juz blagam na kolanach

    OdpowiedzUsuń