Ważne info pod rozdziałem, proszę przytajcie.
Pzeczytałeś/aś?Skomentuj:)
Justin pov.
Całą drogę do domu Cindy
siedziała jak na szpilkach. Z jednej strony wydawała się obrażona, ale z
drugiej strony była rozluźniona. Wyglądało na to, że uratowałem ją od tych
męczarni z tym chłopczykiem. Jeżeli to miała być randka to ja Cindy współczuje
mieć takiego wielbiciela. Gdybym ja miał ją zabrać na randkę na pewno nie
skończyłoby się to na kinie czy restauracji. Mimo wszystko w tych sprawach
jestem kreatywny.
-Powiedz coś.- Westchnąłem
wjeżdżając na podjazd pod naszym domem.
-Nie mam ochoty.- Odpięła pas i
zanim zdążyłem wyciągnąć kluczyki ze
stacyjki ona już wkładała klucz do drzwi.
Wyskoczyłem z szybko próbując
dogonić piętnastolatkę, ale ostatecznie zamknęła mi drzwi przed nosem. Nie
jestem jakimś królem, któremu trzeba trzymać drzwi i rozkładać przed nogami
czerwony dywan, ale drzwi mogła mi potrzymać. Chociażby z troski o to żeby mi
nie złamać nosa.
Kiedy wszedłem do środka jedyne
światło paliło się w przedpokoju, a trampki Cindy leżały tuż pod moim nogami na
środku pomieszczenia. Podniosłem je kładąc równo pod szafeczką. W nawyku mam
dopracowanie każdej rzeczy do idealności. Nawet głupie buty muszą leżeć
równiutko.
Wchodząc do góry przypomniałem
sobie o tym, że miałem wyciągnąć klamki z okien mojej córki. Nie miałem w
zwyczaju pukać do kogokolwiek, więc do pokoju Cindy też nie zapukałem. Kiedy
wszedłem do środka dziewczyna z podkulonymi nogami siedziała na parapecie przy
oknie. Nie poruszała się. Jedynie co robiła to wpatrywała się tępo przez okno,
a po jej policzkach spływały łzy.
-Nie płacz.-Szepnąłem jej wprost
do ucha kiedy podszedłem do niej. Dziewczyna pociągnęła nosem odwracając twarz
w moją stronę. Jej oczy były wypełnione po brzegi słonymi łzami. Makijaż
zrobiony tuż przed wyjściem z domu rozmazał się pod oczami brunetki. Nawet z
oczami pandy była śliczna.- Co się stało?
Dziewczyna
odwróciła twarz z powrotem w stronę okna i odpowiedziała:
-Nie chce o tym
gadać. Wyjdź.
-Nie, nie
wyjdę. Dopóki nie usłyszę dlaczego płaczesz.- Powiedziałem twardo. Próbując jej
tym pokazać, że nie przyjmuję sprzeciwu.
Cindy ciężko
westchnęła zeskakując z parapetu.
- W ciągu
czterech dni całowałam się z trzema facetami.-Powiedziała wyrzucając ręce w
powietrze.-W tym z tobą. Najbardziej denerwuje mnie ten fakt.
-Dlaczego ten akurat?- Tym razem
ja wyrzuciłem ręce w powietrze. Poczułem się trochę zraniony? W sumie trudno to
określić.
-Bo jesteś moim ojcem?-
Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Zrobiłem krok w przód przez co
dziewczyna od razu cofnęła się krok do tyłu. I tak w kółko dopóki nie
wylądowała dociśnięta przez moje ciało do ściany. Oparłem się łokciami obok jej
twarzy. Jej przerażony wzrok skanował moją twarz. Wzrok przeniosłem na jej
usta, które miałem ochotę cholernie pocałować. Słodkie, pulchniutkie, mięciutki
i takie piękne różowiutkie jak malinka z ogródka mojej babci. W porę się jednak
opanowałem i powiedziałem:
-Żałujesz tego?- Dziewczyna
popatrzyła się na mnie z uchylonymi wargami. Odliczyłem w głowię do dziesięciu
i nadal nie dostałem odpowiedzi na moje pytanie. Popatrzyłem w jej brązowe oczy,
które były podobne do moich na pierwszy rzut oka, ale jak się im lepiej
przyjrzy zobaczy się różnice, że oczy Cindy są zdecydowanie ciemniejsze.
-Tato..
-Odpowiedz.- Przerwałem jej wciąż
utrzymując głos surowego ojca.
-Żałuję.- Odpowiedziała spuszczając
głowę i próbując wyjść z mojej „pułapki”
*
Siedziałem w salonie z puszką
piwa czekając na Jake’a z którym miałem się wybrać do jednego z naszych
ulubionych klubów. Dziwki, procenty, dobra muzyka. Wszystko co teraz potrzebuje
do rozluźnienia.
Od momentu kiedy Cindy wywaliła
mnie ze swojego pokoju po tym jak powiedziała, że żałuję, że się pocałowaliśmy
nie zeszła na dół. Minęło od tego zajścia dwie godziny i dwadzieścia osiem
minut. Zastanawiałem się czy czasem nie jest głodna. Już wstawałem gotowy iść zapukać
do jej drzwi sprawdzić czy jeszcze żyję, ale wtedy usłyszałem kroki małych
stópek na schodach. Odwróciłem głowę i zobaczyłem swoją córkę. Była ubrana w
sukienkę w kwiatki do połowy uda. W ręce trzymała czarne botki, a w drugiej
skórzaną kurtkę. Włosy były jak zwykle rozpuszczony. Tylko tym razem lekko
zakręcone na końcówkach. Wygląda przepięknie.
Dziewczyna przeszła przez salon
nie zawieszając na mnie swojego wzroku nawet na ułamek sekundy. Poczułem się
urażony jej postawą. Dwie godziny i trzydzieści minut wcześniej powiedziała mi
prosto w twarz, że żałuje naszego pocałunku, a teraz mnie perfidnie ignoruje.
Moje myśli przerwał dźwięk
zatrzaskujących się drzwi, które parę sekund później otworzyły się z powrotem.
Może wróciła mnie pocałować?-
Przeszła mi myśl po głowę.
Ale na moje nieszczęście w
szczęściu przyszedł nareszcie mój przyjaciel.
*
Zapach przeróżnych perfum, gorące
powietrze, głośna muzyka, piękne dziewczynki z zderzakami z przodu to mój
klimat. Można mi wmawiać, że już się starzeje, że niedługo będę musiał brać
tabletki na potencje. Ale ja wiem swoje i wciąż czuje się prawie jak za czasów
kiedy byłem zakochanym osiemnastoletnim gówniarzem. Prawie, bo teraz nie jestem
zakochany.
Podszedłem do baru i zamówiłem
dwa kieliszki czystej wódki. Jeden dla mnie drugi dla kompana dzisiejszego
wieczoru. Po dwudziestu minutach obgadywania dup dookoła wybiła godzina
dziesiąta ‘zero zero’. Z takiegoż powodu, że bywałem tu znaczniej często niż
przeciętny człowiek. Wiedziałem, że w poniedziałki o tej godzinie jest zmiana
pracowników i za barmana koło trzydziestki na karku. Wchodzi
dziewiętnastoletnia Rose. Włosy ma rude, a oczy zielone jak trawa wiosną. Jej
imię z kolei znam, ale tylko z tego powodu, że to była chyba jedyna dziewczyna
z którą przespałem się więcej niż dwa razy od kilku lat. Regularnie, a
najczęściej w poniedziałki zaraz po jej zmianie lub nawet czasem w trakcie.
Kiedy jest mały ruch odwiedzamy jej szatnie. Czy jakkolwiek można to nazwać. Po
prostu jej miejsce gdzie przebiera się w swoje seksowne, robocze wdzianko.
Kiedy tylko zobaczyłem jak już
zmęczony ciągłym nalewaniem i ścieraniem rozlanego piwa przez przesadnie
pijanych ludzi kelner ściąga marynarkę gotowy wyjść już na zaplecze
uśmiechnąłem się. Bo to tylko oznaczało, że rudowłosa jest już i zaraz będę
mógł podziwiać jej duże cycki, które są specjalnie bardziej eksponowane, a
ostatni guziczek odpięty dla mnie.
Dosłownie sekundę po tym jak
mężczyzna zszedł z swojego miejsca pracy weszła ona, a mój uśmiech znacznie się
powiększył. Była ubrana jak zwykle, a makijaż na jej twarzy również nie był
naganny. Wyglądała w nim dobrze. Jednak bałbym się chyba zobaczyć ją bez tego
cholerstwa.
Kiedy tylko mnie zauważyła od
razu odwzajemniła mój uśmiech i pokazując równy rząd białych zębów. Zaraz po
tym jak obsłużyła dwój facetów po kolei, którzy za napiwek wcisnęli jej kilka
dolców za pasek spódniczki podeszła do nas i powiedziała:
-Dobry wieczór.-Zaczęła firmowym
głosem, który ma wyćwiczony co do sylaby.- Co panowie sobie życzą?
Minusem bycia barmanką jest chyba
taki, że musisz się cały czas uśmiechać. Mimo, że masz gorszy dzień uśmiech nie
może opuszczać twoich ust. Nie możesz mówić ironicznie czy tam nawet wyładować
swojej złości na przypadkowym przydupasie.
Dlatego kiedy będę bankrutem bez
pracy i będę zaznaczał ogłoszenia w gazecie. Na pewno będę omijał te, które
oferują pracę jako barmana.
Zamówiłem wraz z Jake’iem po
jednym drinku, który zaproponowała nam Rose i wypiliśmy go duszkiem. Z tego co
wiem to zdarzyło się również mojemu przyjacielowi zaliczyć rudowłosą i także mu
się bardzo podobała. Jednak tego wieczoru nie był nią równie zainteresowany co
ja. Wtedy mnie olśniło:
-Stary!-klepnąłem przyjaciela w
bak- Nadal mi nic nie opowiedziałeś o tej swojej dziewczynie.
I to był temat, który żałowałem,
że poruszyłem. Brunet uśmiechnął się zdecydowanie zadowolony, że zacząłem ten
temat. Buzia mu się nie zamykała. Cały czas pieprzył o tym jak słodka jest czy
jak bardzo ma słodkie nawyki. Wtedy pomyślałem sobie, że nie wie jak bardzo
słodka jest Cindy i jej usta.
Na całe szczęście po godzinie
temat zszedł na moja ostatnią walkę. Wspomniałem mu o wszystkim pomijając tam
obecność mojej córki. Więc w sumie nie miałem do powiedzenia zbyt dużo. Jedynie
powiedziałem o chuju z którym wygrałem, że wydaje mi się być podejrzanym typem.
Około północy nie było już tak
tłoczno. Zaczął się nowy tydzień co za tym idzie nowy tydzień chodzenia do
szkoły. Za szkołą idzie zadanie domowe i liczne sprawdziany i kartkówki. A że
klub nocny jest wypełniony zazwyczaj w połowie małolatami popędzającymi do
szkoły na rozkaz rodziców. Tak teraz po kątach siedzą dorośli lub dorośli
wiekowo, a umysłowo nadal dzieci. Takie przypadki siedzą tylko przy barze razem
z przyjacielem na wprost seksownej rudej pani, której uda zawsze są szeroko
otwarte dla tatusia.
Zaczęliśmy rozmawiać z Rose. Nie
minął kwadrans, a telefon w kieszeni Jake’a wydał z siebie dźwięk sygnalizując,
że ktoś dzwoni. Wyciągnął go szybko, a gdy tylko zobaczył na wyświetlacz od
razu uśmiech wielkości banana wylądował na jego mordzie. Co oznaczało jedno
dzwoniła do niego Emma. Jeżeli dobrze zapamiętałem jej imię. Chłopak odchylił
się na bok zatykając jedno ucho tak żeby mógł lepiej usłyszeć swoje ‘kochanie’.
Przewróciłem tyle razy oczami ile razy powiedział do niej zdrobniale. Więc kiedy
zakończył rozmowę poczułem, że kręci mi się w głowie. Szybko się przez to
uczucie złapałem blatu przez co rudowłosa się zaśmiała.
-Zmywam się.-Zszedł z wysokiego
krzesła.- Emma-Ha wiedziałem, że tak ma na imię!- mnie potrzebuje.
Mimo wszystko wywróciłem oczami i
odpowiedziałem:
-Tylko nie zapomnij o przyjacielu
przez jakąś laskę.
Wtedy on się nade mną nachylił i ‘szepnął’
do ucha:
-Nie mów, że Ci przeszkadza, że
zostawiam Cię z Rose sam na sam.
Kiedy spojrzałem na dziewczynę
była zaczerwiona. Kolor jej skóry na twarzy sprawiał prawie wtapiał się w kolor
jej włosów.
Uśmiechnąłem się w ten sposób
który zawsze działa na kobiety, nachyliłem się nad nią i szepnąłem:
-Skoro jesteśmy już sami no to
może szybki numerek w kantorku?
Dziewczyna szybko pokiwała głową
na ‘tak’. Co mnie rozbawiło i się cicho zaśmiałem.
Takie kobiety to ja lubie.
Pov. Cindy
Alesha jest ode mnie starsza o
dwa lata. Do tego wszystkie zmieniła w tym roku szkolnym szkołę przez co widzimy
się naprawdę rzadko. Wydaje mi się, że oddaliliśmy się od siebie. Ona również
to zauważyła, kiedy zadzwoniła dzisiaj do mnie powiedziała mi to i dodała, że
jej z tego powodu jest przykro, bo jestem dla niej ważna. Te słowa sprawiły, że
po moim sercu rozeszło się przyjemne ciepełko. Jeżeli mam być szczera nie
poczułam się za wspaniale kiedy Mike powiedział mi, że mnie kocha. Wtedy moja
pierwsza myśl była jak ‘uciekaj’ i w sumie tak mi zostało. Myślę, że dlatego
nie mogłam się przełamać i iść do tego kina z nim.
Ogarnęłam się i wyszłam z domu całkiem
olewając przy tym tatę. Siedząc tam przez dwie godziny przemyślałam wszystko i
doszłam do wniosku, że mimo wszystko było lepiej kiedy nasze relacje
utrzymywały się na poziomie jakim były miesiąc wcześniej.
Alesha zaproponowała spotkanie
dość blisko mojego domu. Więc po kilku minutach szybkiego marszu byłam na
miejscu. Umówiłyśmy się w kawiarni. Była ona umieszczona na obrzeżach miasta,
więc jej ściana ze szkła sprawiała, że miałam ochotę tam przebywać codziennie
podczas zachodu słońca.
Dziewczyna wysłała mi sms, że są
korki i prawdopodobnie się trochę spóźni. Więc siedziałam przez kolejne dwadzieścia
minut wpatrzona w widok przede mną.
Blondynka wręcz wleciała do
pomieszczenia. Minęło kilka sekund i dziewczyna we mnie wleciała. Przytuliłam
ją mocno zdając sobie sprawę jak bardzo mi jej brakowało. Nawet obie uroniłyśmy
po dwie łzy. Obiecałyśmy sobie, że nie możemy już tracić kontaktu, bo to jest
zbyt chujowe. Potrzebowałam w końcu wygadać się dziewczynie.
-Opowiadaj- usiadła kiedy już
zamówiła swoją herbatę- widzę po tobie, że jest coś nie tak.
Więc tak się zaczęło opowiadanie
tego popieprzonego weekendu z moim ojcem. Oczywiście wspomniałam jej o
wszystkim poza tym, że się całowałam z Justinem. Bo przy samej reszcie wydarzeń
nie powstrzymałam kilku łez. Gdybym zaczęła opowiadać o tym co się wydarzyło
między mną a moim ojcem prawdopodobnie byłabym winowajcą powodzi. Najwięcej
szczegółów jednak zdradziłam o sytuacji z Mikiem i to na nim próbowałam się
skupić.
Podsumowując wszystko
powiedziałam:
-Nie wiem czy go kocham czy go nie
kocham. Nie chce go stracić
-To daj mu szanse-powiedziała
robiąc przerwę na napicie się zielonej herbaty- prawdopodobnie nie będziesz
żałować. Mimo, że gustuje w dziewczynach mogę śmiało stwierdzić, że Mike jest
cholernie przystojny.
Tak Alesha jest lesbijką. I tak
wtedy podjęłam decyzje dać szanse chłopakowi.
*
Wróciłam do domu około dwóch
godzin później. Kiedy dotarłam taksówką nigdzie światła się nie świeci, więc
były dwie opcję.
1)Mojego ojca jak zwykle nie ma w
domu
2)Śpi i może go jakoś sprytnie
ominę.
Padło na opcję numer jeden.
Była już godzina dwudziesta druga
dwadzieścia dwa, więc postanowiłam pójść wziąć długą kąpiel. Jak nigdy
spędziłam w wannie ponad godzinę. Siedziałabym prawdopodobnie dłużej lecz woda
stała się już zimna na tyle, że zaczynałam drżeć z zimna. A drugi powód był
taki, że chciało mi się strasznie spać. Oczy mi się już same kleiły, a przez
usta uciekało ziewanie regularnie co minutę i piętnaście sekund.
Ubrana tak jak zwykle (białe
koronkowe figi i jasnoróżowa duża o dwa rozmiary koszulka) wskoczyłam pod
wywietrzoną kołdrę. Przed snem włączyłam jeszcze odcinek Pamiętników Wampirów.
Lecz nie udał mi się go obejrzeć do końca gdyż usnęłam już w połowie, a od
samego początku nie mogłam się skupić. Więc wychodzi na to, że będę musiała
obejrzeć jeszcze raz.
Usnęłam ze świadomością, że
następnego dnia będę musiała porozmawiać z Mikiem i powiedzieć o swojej
decyzji.
*********
Przepraszam za brak rozdziałów przez długi czas:)) I przepraszam jeżeli ten rozdział jest do dupy naprawdę, ale pisałam go dwa razy. I za trzecim mi się udało na szczęście go Wam dodać, ponieważ wcześniej po prostu mi się usuwało wszystko. Nie wiem co się działo do tej pory.
Teraz będę się starać dodawać rozdziały regularnie przynajmniej raz w tygodniu. Mam już wenę i wszystko przemyślane, więc tylko zostaje to napisać :)
Wszystkie informacje będziecie mieć na Asku i tam również możecie zadawać pytania o rozdziały, będę tam dawać różne spojlery itp. Ask-->KLIK
A jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach zapraszam Was tu --> KLIK
Przeczytałeś/aś? Skomentuj :D
Coś mi się jednak zdaje, że Cindy nie żałuje tego pocałunku z Justinem, a powiedziała tak tylko po to, by uspokoić sumienie. I również z rego względu chce dać szansę Mike'owi - żeby żyć w przekonaniu, że nie czuje nic do swojego taty. Chociaż doskonale widać, że coś zaczyna się między nimi dziać. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńthird-time-lucky-jbff.blogspot.com
Nareszcie *,* świetny jest jak zawsze, nie proszę nie bądź z Mikem , czekam na nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Cindy żałuje uuu :D
OdpowiedzUsuńSkakałam z radości jak zobaczyłam że jest nowy rozdział... serio! Rozdział świetny! Czekam na kolejny! ;) ;*
OdpowiedzUsuńTak długo czekalam i nareszcie jest <3 idealne
OdpowiedzUsuńSuper. Nareszcie
OdpowiedzUsuń^ Okur. Okurkawodna. Oja. Omano
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty nie mogę się doczekać kolejnego życzę wenyyy :*****
OdpowiedzUsuńMi sie podoba , ale cindy nie moze żałować kissa z Justinkiem nie nie nie 😂😂😂
OdpowiedzUsuńsuper! super! super! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać nn ?
OdpowiedzUsuńCindy na pewno nie żałuje tego pocałunku, choć co miała powiedzieć "Tak, TATO, nieziemsko całujesz, może to powtórzymy?"
OdpowiedzUsuń*z góry przepraszam z spam*
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje ff o Justinie ��
Last-time-is-never-found-jbff.blogspot.com
-Um, co Wy na to, żeby zrobić kilka zdjęć bez biustonosza? - podrapał się po karku.
-Nie. - powiedział Justin.
-Justin... - upomniałam go. - Jeśli myślisz, że to się sprzeda, to okej. - wzruszyłam ramionami.
-Myślę, że to może być dobry pomysł. - powiedział mój manager.
-Miała być sesja bielizny. - warknął Justin. - Nie, ja się nie zgadzam.
-Nie obchodzi nas twoje zdanie. - syknął Scoot.
-Może powinno. - podszedł bliżej niego.
-Justin, spokojnie..
-Nie. Ona nie będzie pozować naga. - krzyknął.
Oh Jezu...
Zaczyna się.
-Wyjdź. - włączył się fotograf.
-Nie, bez niej nie idę.
-Wynoś się stąd, bo wezwę ochronę...
-Justin, do cholery daj spokój. Nie przeszkadza mi to. - podeszłam bliżej nich.
-Okej.. Więc życzę Wam miłej zabawy. - warknął.
Skierował się w stronę drzwi i wyszedł, trzaskając nimi.
Westchnęłam i potarłam skronie.
-Wracamy do pracy.
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? *.*
OdpowiedzUsuń