wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 9 "Decyzja"

Ważne info pod rozdziałem, proszę przytajcie.
Pzeczytałeś/aś?Skomentuj:)


Justin pov.

Całą drogę do domu Cindy siedziała jak na szpilkach. Z jednej strony wydawała się obrażona, ale z drugiej strony była rozluźniona. Wyglądało na to, że uratowałem ją od tych męczarni z tym chłopczykiem. Jeżeli to miała być randka to ja Cindy współczuje mieć takiego wielbiciela. Gdybym ja miał ją zabrać na randkę na pewno nie skończyłoby się to na kinie czy restauracji. Mimo wszystko w tych sprawach jestem kreatywny.

-Powiedz coś.- Westchnąłem wjeżdżając na podjazd pod naszym domem.

-Nie mam ochoty.- Odpięła pas i zanim zdążyłem wyciągnąć  kluczyki ze stacyjki ona już wkładała klucz do drzwi.

Wyskoczyłem z szybko próbując dogonić piętnastolatkę, ale ostatecznie zamknęła mi drzwi przed nosem. Nie jestem jakimś królem, któremu trzeba trzymać drzwi i rozkładać przed nogami czerwony dywan, ale drzwi mogła mi potrzymać. Chociażby z troski o to żeby mi nie złamać nosa.

Kiedy wszedłem do środka jedyne światło paliło się w przedpokoju, a trampki Cindy leżały tuż pod moim nogami na środku pomieszczenia. Podniosłem je kładąc równo pod szafeczką. W nawyku mam dopracowanie każdej rzeczy do idealności. Nawet głupie buty muszą leżeć równiutko.

Wchodząc do góry przypomniałem sobie o tym, że miałem wyciągnąć klamki z okien mojej córki. Nie miałem w zwyczaju pukać do kogokolwiek, więc do pokoju Cindy też nie zapukałem. Kiedy wszedłem do środka dziewczyna z podkulonymi nogami siedziała na parapecie przy oknie. Nie poruszała się. Jedynie co robiła to wpatrywała się tępo przez okno, a po jej policzkach spływały łzy.

-Nie płacz.-Szepnąłem jej wprost do ucha kiedy podszedłem do niej. Dziewczyna pociągnęła nosem odwracając twarz w moją stronę. Jej oczy były wypełnione po brzegi słonymi łzami. Makijaż zrobiony tuż przed wyjściem z domu rozmazał się pod oczami brunetki. Nawet z oczami pandy była śliczna.- Co się stało?

Dziewczyna odwróciła twarz z powrotem w stronę okna i odpowiedziała:

-Nie chce o tym gadać. Wyjdź.

-Nie, nie wyjdę. Dopóki nie usłyszę dlaczego płaczesz.- Powiedziałem twardo. Próbując jej tym pokazać, że nie przyjmuję sprzeciwu.

Cindy ciężko westchnęła zeskakując z parapetu.

- W ciągu czterech dni całowałam się z trzema facetami.-Powiedziała wyrzucając ręce w powietrze.-W tym z tobą. Najbardziej denerwuje mnie ten fakt.

-Dlaczego ten akurat?- Tym razem ja wyrzuciłem ręce w powietrze. Poczułem się trochę zraniony? W sumie trudno to określić.

-Bo jesteś moim ojcem?- Odpowiedziała pytaniem na pytanie.

Zrobiłem krok w przód przez co dziewczyna od razu cofnęła się krok do tyłu. I tak w kółko dopóki nie wylądowała dociśnięta przez moje ciało do ściany. Oparłem się łokciami obok jej twarzy. Jej przerażony wzrok skanował moją twarz. Wzrok przeniosłem na jej usta, które miałem ochotę cholernie pocałować. Słodkie, pulchniutkie, mięciutki i takie piękne różowiutkie jak malinka z ogródka mojej babci. W porę się jednak opanowałem i powiedziałem:

-Żałujesz tego?- Dziewczyna popatrzyła się na mnie z uchylonymi wargami. Odliczyłem w głowię do dziesięciu i nadal nie dostałem odpowiedzi na moje pytanie. Popatrzyłem w jej brązowe oczy, które były podobne do moich na pierwszy rzut oka, ale jak się im lepiej przyjrzy zobaczy się różnice, że oczy Cindy są zdecydowanie ciemniejsze.

-Tato..

-Odpowiedz.- Przerwałem jej wciąż utrzymując głos surowego ojca.

-Żałuję.- Odpowiedziała spuszczając głowę i próbując wyjść z mojej „pułapki”

*

Siedziałem w salonie z puszką piwa czekając na Jake’a z którym miałem się wybrać do jednego z naszych ulubionych klubów. Dziwki, procenty, dobra muzyka. Wszystko co teraz potrzebuje do rozluźnienia.

Od momentu kiedy Cindy wywaliła mnie ze swojego pokoju po tym jak powiedziała, że żałuję, że się pocałowaliśmy nie zeszła na dół. Minęło od tego zajścia dwie godziny i dwadzieścia osiem minut. Zastanawiałem się czy czasem nie jest głodna. Już wstawałem gotowy iść zapukać do jej drzwi sprawdzić czy jeszcze żyję, ale wtedy usłyszałem kroki małych stópek na schodach. Odwróciłem głowę i zobaczyłem swoją córkę. Była ubrana w sukienkę w kwiatki do połowy uda. W ręce trzymała czarne botki, a w drugiej skórzaną kurtkę. Włosy były jak zwykle rozpuszczony. Tylko tym razem lekko zakręcone na końcówkach. Wygląda przepięknie.

Dziewczyna przeszła przez salon nie zawieszając na mnie swojego wzroku nawet na ułamek sekundy. Poczułem się urażony jej postawą. Dwie godziny i trzydzieści minut wcześniej powiedziała mi prosto w twarz, że żałuje naszego pocałunku, a teraz mnie perfidnie ignoruje.

Moje myśli przerwał dźwięk zatrzaskujących się drzwi, które parę sekund później otworzyły się z powrotem.

Może wróciła mnie pocałować?- Przeszła mi myśl po głowę.

Ale na moje nieszczęście w szczęściu przyszedł nareszcie mój przyjaciel.

*

Zapach przeróżnych perfum, gorące powietrze, głośna muzyka, piękne dziewczynki z zderzakami z przodu to mój klimat. Można mi wmawiać, że już się starzeje, że niedługo będę musiał brać tabletki na potencje. Ale ja wiem swoje i wciąż czuje się prawie jak za czasów kiedy byłem zakochanym osiemnastoletnim gówniarzem. Prawie, bo teraz nie jestem zakochany.

Podszedłem do baru i zamówiłem dwa kieliszki czystej wódki. Jeden dla mnie drugi dla kompana dzisiejszego wieczoru. Po dwudziestu minutach obgadywania dup dookoła wybiła godzina dziesiąta ‘zero zero’. Z takiegoż powodu, że bywałem tu znaczniej często niż przeciętny człowiek. Wiedziałem, że w poniedziałki o tej godzinie jest zmiana pracowników i za barmana koło trzydziestki na karku. Wchodzi dziewiętnastoletnia Rose. Włosy ma rude, a oczy zielone jak trawa wiosną. Jej imię z kolei znam, ale tylko z tego powodu, że to była chyba jedyna dziewczyna z którą przespałem się więcej niż dwa razy od kilku lat. Regularnie, a najczęściej w poniedziałki zaraz po jej zmianie lub nawet czasem w trakcie. Kiedy jest mały ruch odwiedzamy jej szatnie. Czy jakkolwiek można to nazwać. Po prostu jej miejsce gdzie przebiera się w swoje seksowne, robocze wdzianko.

Kiedy tylko zobaczyłem jak już zmęczony ciągłym nalewaniem i ścieraniem rozlanego piwa przez przesadnie pijanych ludzi kelner ściąga marynarkę gotowy wyjść już na zaplecze uśmiechnąłem się. Bo to tylko oznaczało, że rudowłosa jest już i zaraz będę mógł podziwiać jej duże cycki, które są specjalnie bardziej eksponowane, a ostatni guziczek odpięty dla mnie.

Dosłownie sekundę po tym jak mężczyzna zszedł z swojego miejsca pracy weszła ona, a mój uśmiech znacznie się powiększył. Była ubrana jak zwykle, a makijaż na jej twarzy również nie był naganny. Wyglądała w nim dobrze. Jednak bałbym się chyba zobaczyć ją bez tego cholerstwa.

Kiedy tylko mnie zauważyła od razu odwzajemniła mój uśmiech i pokazując równy rząd białych zębów. Zaraz po tym jak obsłużyła dwój facetów po kolei, którzy za napiwek wcisnęli jej kilka dolców za pasek spódniczki podeszła do nas i powiedziała:

-Dobry wieczór.-Zaczęła firmowym głosem, który ma wyćwiczony co do sylaby.- Co panowie sobie życzą?

Minusem bycia barmanką jest chyba taki, że musisz się cały czas uśmiechać. Mimo, że masz gorszy dzień uśmiech nie może opuszczać twoich ust. Nie możesz mówić ironicznie czy tam nawet wyładować swojej złości na przypadkowym przydupasie.

Dlatego kiedy będę bankrutem bez pracy i będę zaznaczał ogłoszenia w gazecie. Na pewno będę omijał te, które oferują pracę jako barmana.

Zamówiłem wraz z Jake’iem po jednym drinku, który zaproponowała nam Rose i wypiliśmy go duszkiem. Z tego co wiem to zdarzyło się również mojemu przyjacielowi zaliczyć rudowłosą i także mu się bardzo podobała. Jednak tego wieczoru nie był nią równie zainteresowany co ja. Wtedy mnie olśniło:

-Stary!-klepnąłem przyjaciela w bak- Nadal mi nic nie opowiedziałeś o tej swojej dziewczynie.

I to był temat, który żałowałem, że poruszyłem. Brunet uśmiechnął się zdecydowanie zadowolony, że zacząłem ten temat. Buzia mu się nie zamykała. Cały czas pieprzył o tym jak słodka jest czy jak bardzo ma słodkie nawyki. Wtedy pomyślałem sobie, że nie wie jak bardzo słodka jest Cindy i jej usta.

Na całe szczęście po godzinie temat zszedł na moja ostatnią walkę. Wspomniałem mu o wszystkim pomijając tam obecność mojej córki. Więc w sumie nie miałem do powiedzenia zbyt dużo. Jedynie powiedziałem o chuju z którym wygrałem, że wydaje mi się być podejrzanym typem.

Około północy nie było już tak tłoczno. Zaczął się nowy tydzień co za tym idzie nowy tydzień chodzenia do szkoły. Za szkołą idzie zadanie domowe i liczne sprawdziany i kartkówki. A że klub nocny jest wypełniony zazwyczaj w połowie małolatami popędzającymi do szkoły na rozkaz rodziców. Tak teraz po kątach siedzą dorośli lub dorośli wiekowo, a umysłowo nadal dzieci. Takie przypadki siedzą tylko przy barze razem z przyjacielem na wprost seksownej rudej pani, której uda zawsze są szeroko otwarte dla tatusia.

Zaczęliśmy rozmawiać z Rose. Nie minął kwadrans, a telefon w kieszeni Jake’a wydał z siebie dźwięk sygnalizując, że ktoś dzwoni. Wyciągnął go szybko, a gdy tylko zobaczył na wyświetlacz od razu uśmiech wielkości banana wylądował na jego mordzie. Co oznaczało jedno dzwoniła do niego Emma. Jeżeli dobrze zapamiętałem jej imię. Chłopak odchylił się na bok zatykając jedno ucho tak żeby mógł lepiej usłyszeć swoje ‘kochanie’. Przewróciłem tyle razy oczami ile razy powiedział do niej zdrobniale. Więc kiedy zakończył rozmowę poczułem, że kręci mi się w głowie. Szybko się przez to uczucie złapałem blatu przez co rudowłosa się zaśmiała.

-Zmywam się.-Zszedł z wysokiego krzesła.- Emma-Ha wiedziałem, że tak ma na imię!- mnie potrzebuje.

Mimo wszystko wywróciłem oczami i odpowiedziałem:

-Tylko nie zapomnij o przyjacielu przez jakąś laskę.

Wtedy on się nade mną nachylił i ‘szepnął’ do ucha:

-Nie mów, że Ci przeszkadza, że zostawiam Cię z Rose sam na sam.

Kiedy spojrzałem na dziewczynę była zaczerwiona. Kolor jej skóry na twarzy sprawiał prawie wtapiał się w kolor jej włosów.

Uśmiechnąłem się w ten sposób który zawsze działa na kobiety, nachyliłem się nad nią i szepnąłem:

-Skoro jesteśmy już sami no to może szybki numerek w kantorku?

Dziewczyna szybko pokiwała głową na ‘tak’. Co mnie rozbawiło i się cicho zaśmiałem.

Takie kobiety to ja lubie.

Pov. Cindy

Alesha jest ode mnie starsza o dwa lata. Do tego wszystkie zmieniła w tym roku szkolnym szkołę przez co widzimy się naprawdę rzadko. Wydaje mi się, że oddaliliśmy się od siebie. Ona również to zauważyła, kiedy zadzwoniła dzisiaj do mnie powiedziała mi to i dodała, że jej z tego powodu jest przykro, bo jestem dla niej ważna. Te słowa sprawiły, że po moim sercu rozeszło się przyjemne ciepełko. Jeżeli mam być szczera nie poczułam się za wspaniale kiedy Mike powiedział mi, że mnie kocha. Wtedy moja pierwsza myśl była jak ‘uciekaj’ i w sumie tak mi zostało. Myślę, że dlatego nie mogłam się przełamać i iść do tego kina z nim.

Ogarnęłam się i wyszłam z domu całkiem olewając przy tym tatę. Siedząc tam przez dwie godziny przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że mimo wszystko było lepiej kiedy nasze relacje utrzymywały się na poziomie jakim były miesiąc wcześniej.

Alesha zaproponowała spotkanie dość blisko mojego domu. Więc po kilku minutach szybkiego marszu byłam na miejscu. Umówiłyśmy się w kawiarni. Była ona umieszczona na obrzeżach miasta, więc jej ściana ze szkła sprawiała, że miałam ochotę tam przebywać codziennie podczas zachodu słońca.

Dziewczyna wysłała mi sms, że są korki i prawdopodobnie się trochę spóźni. Więc siedziałam przez kolejne dwadzieścia minut wpatrzona w widok przede mną.

Blondynka wręcz wleciała do pomieszczenia. Minęło kilka sekund i dziewczyna we mnie wleciała. Przytuliłam ją mocno zdając sobie sprawę jak bardzo mi jej brakowało. Nawet obie uroniłyśmy po dwie łzy. Obiecałyśmy sobie, że nie możemy już tracić kontaktu, bo to jest zbyt chujowe. Potrzebowałam w końcu wygadać się dziewczynie.

-Opowiadaj- usiadła kiedy już zamówiła swoją herbatę- widzę po tobie, że jest coś nie tak.

Więc tak się zaczęło opowiadanie tego popieprzonego weekendu z moim ojcem. Oczywiście wspomniałam jej o wszystkim poza tym, że się całowałam z Justinem. Bo przy samej reszcie wydarzeń nie powstrzymałam kilku łez. Gdybym zaczęła opowiadać o tym co się wydarzyło między mną a moim ojcem prawdopodobnie byłabym winowajcą powodzi. Najwięcej szczegółów jednak zdradziłam o sytuacji z Mikiem i to na nim próbowałam się skupić.

Podsumowując wszystko powiedziałam:

-Nie wiem czy go kocham czy go nie kocham. Nie chce go stracić

-To daj mu szanse-powiedziała robiąc przerwę na napicie się zielonej herbaty- prawdopodobnie nie będziesz żałować. Mimo, że gustuje w dziewczynach mogę śmiało stwierdzić, że Mike jest cholernie przystojny.

Tak Alesha jest lesbijką. I tak wtedy podjęłam decyzje dać szanse chłopakowi.

*

Wróciłam do domu około dwóch godzin później. Kiedy dotarłam taksówką nigdzie światła się nie świeci, więc były dwie opcję.

1)Mojego ojca jak zwykle nie ma w domu

2)Śpi i może go jakoś sprytnie ominę.

Padło na opcję numer jeden.

Była już godzina dwudziesta druga dwadzieścia dwa, więc postanowiłam pójść wziąć długą kąpiel. Jak nigdy spędziłam w wannie ponad godzinę. Siedziałabym prawdopodobnie dłużej lecz woda stała się już zimna na tyle, że zaczynałam drżeć z zimna. A drugi powód był taki, że chciało mi się strasznie spać. Oczy mi się już same kleiły, a przez usta uciekało ziewanie regularnie co minutę i piętnaście sekund.

Ubrana tak jak zwykle (białe koronkowe figi i jasnoróżowa duża o dwa rozmiary koszulka) wskoczyłam pod wywietrzoną kołdrę. Przed snem włączyłam jeszcze odcinek Pamiętników Wampirów. Lecz nie udał mi się go obejrzeć do końca gdyż usnęłam już w połowie, a od samego początku nie mogłam się skupić. Więc wychodzi na to, że będę musiała obejrzeć jeszcze raz.


Usnęłam ze świadomością, że następnego dnia będę musiała porozmawiać z Mikiem i powiedzieć o swojej decyzji.

*********
Przepraszam za brak rozdziałów przez długi czas:)) I przepraszam jeżeli ten rozdział jest do dupy naprawdę, ale pisałam go dwa razy. I za trzecim mi się udało na szczęście go Wam dodać, ponieważ wcześniej po prostu mi się usuwało wszystko. Nie wiem co się działo do tej pory.
Teraz będę się starać dodawać rozdziały regularnie przynajmniej raz w tygodniu. Mam już wenę i wszystko przemyślane, więc tylko zostaje to napisać :)
Wszystkie informacje będziecie mieć na Asku i tam również możecie zadawać pytania o rozdziały, będę tam dawać różne spojlery itp. Ask-->KLIK
A jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach zapraszam Was tu --> KLIK 

Przeczytałeś/aś? Skomentuj :D

17 komentarzy:

  1. Coś mi się jednak zdaje, że Cindy nie żałuje tego pocałunku z Justinem, a powiedziała tak tylko po to, by uspokoić sumienie. I również z rego względu chce dać szansę Mike'owi - żeby żyć w przekonaniu, że nie czuje nic do swojego taty. Chociaż doskonale widać, że coś zaczyna się między nimi dziać. Czekam na następny :)
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie *,* świetny jest jak zawsze, nie proszę nie bądź z Mikem , czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Cindy żałuje uuu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Skakałam z radości jak zobaczyłam że jest nowy rozdział... serio! Rozdział świetny! Czekam na kolejny! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak długo czekalam i nareszcie jest <3 idealne

    OdpowiedzUsuń
  6. ^ Okur. Okurkawodna. Oja. Omano

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział zajebisty nie mogę się doczekać kolejnego życzę wenyyy :*****

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi sie podoba , ale cindy nie moze żałować kissa z Justinkiem nie nie nie 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  9. super! super! super! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy można się spodziewać nn ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Cindy na pewno nie żałuje tego pocałunku, choć co miała powiedzieć "Tak, TATO, nieziemsko całujesz, może to powtórzymy?"

    OdpowiedzUsuń
  13. *z góry przepraszam z spam*
    Zapraszam na moje ff o Justinie ��
    Last-time-is-never-found-jbff.blogspot.com
    -Um, co Wy na to, żeby zrobić kilka zdjęć bez biustonosza? - podrapał się po karku.
    -Nie. - powiedział Justin.
    -Justin... - upomniałam go. - Jeśli myślisz, że to się sprzeda, to okej. - wzruszyłam ramionami.
    -Myślę, że to może być dobry pomysł. - powiedział mój manager.
    -Miała być sesja bielizny. - warknął Justin. - Nie, ja się nie zgadzam.
    -Nie obchodzi nas twoje zdanie. - syknął Scoot.
    -Może powinno. - podszedł bliżej niego.
    -Justin, spokojnie..
    -Nie. Ona nie będzie pozować naga. - krzyknął.
    Oh Jezu...
    Zaczyna się.
    -Wyjdź. - włączył się fotograf.
    -Nie, bez niej nie idę.
    -Wynoś się stąd, bo wezwę ochronę...
    -Justin, do cholery daj spokój. Nie przeszkadza mi to. - podeszłam bliżej nich.
    -Okej.. Więc życzę Wam miłej zabawy. - warknął.
    Skierował się w stronę drzwi i wyszedł, trzaskając nimi.
    Westchnęłam i potarłam skronie.
    -Wracamy do pracy.

    OdpowiedzUsuń