piątek, 1 stycznia 2016

Prolog


Stałam przed lustrem poprawiając czarną sukienkę do kolana. Jak nie wiele trzeba do tego żeby wiele stracić? Moje zakręcone brąz długie włosy opadały bezwładnie po moich plecach, kołysały się na boki dotykając mojej twarzy z każdym ruchem. Na stopy ubrałam czarne klasyczne baleriny, a na ramiona zarzuciłam tego samego koloru płaszczyk. Wycierając łzę z policzka chusteczką i z resztki sił zatrzymując kolejne próbujące się wydostać spod powiek otworzyłam duże dębowe drzwi. Stojąc w progu mojego dotychczasowego domu przymknęłam powieki rozkoszując się ostatnimi momentami w Londynie. Ostatnimi momentami w budynku, skromnym fakt, ale to w nim się wychowałam. To w nim spędziłam swoje trudne dzieciństwo razem z mamą. Jednak już tu nie było tak samo. Od ścian odbijała się pustka. Wszystko otaczała ciemna rozpacz. To jej uśmiech wnosił między zimne cegły ciepło i szczęście.

Do życia przywróciło mnie trąbienie czarnego Ranger Rovera. Oprzytomniałam, ponieważ na sam widok pojazdu zrobiło mi się słabo. Dłonie zaczęły mi się trząść przez co klucz od domu, który trzymałam upadł przed moje stopy. Tak teraz będzie wyglądać moje życie? Pośpiesznie schyliłam się i trzaskając drzwiami zatrzasnęłam ważny rozdział w moim życiu. Przekręcając klucz czułam się jakbym spalała książkę. Swoją książkę, do której już nigdy nie wrócę. Wsiadając do samochodu i odjeżdżając z podjazdu zmiatałam z niej czarny popiół.

Silna duża ręka mężczyzny nazywanym poprawnie moim dziadkiem ściskała moje ramie. Z moich ust uciekło syknięcie. Nie chciałam pokazywać mu jak wielką krzywdę mi sprawia. Nie chciałam żeby wiedział. Idąc między grobami wcale się nie ukrywał. Starsza pani odwróciła się od miejsca, w którym był pochowany jej krewny. Popatrzyła na mnie wzrokiem pełnym współczucia. Jestem niemalże pewna, że kiedy był była świadkiem takie sytuacji, w której pulchny, straszny pan prowadzi niewinną trzynastolatkę tak jakby się jej brzydził, ponieważ rękę, która miażdżyła ramie była wyprostowana tak abym była na odpowiedniej odległości. Moja reakcja byłaby taka sama, ale niestety los chciał, abym to ja została ukarana za wszystkich grzesznych.

Kiedy dochodziliśmy do gromady ludzi, która stała wokół wykopanego miejsca na grób moje oczy zapiekły, a spod powiek uciekł strumień łez. Słona ciecz, która spływała po moich policzkach i to z jaką prędkością można byłoby porównać do strumienia, który cieknie z kranu, do ulewy na równiku. Po przemowach siostry, koleżanki z pracy, Eleny – najlepszej przyjaciółki. Na podeście staną ksiądz.

-Czy ktoś z bliskich chciałby wygłosić przemowę na cześć świętej pamięci Sam Adams?- Na cmentarzu zapadła cisza. Było jedynie słychać ciche pochlipywanie Eleny, która stała obok mnie wtulając się w bok jej partnera. Czekałam na moment w swoim życiu kiedy studnia moich łez będzie pusta i kiedy będę chciała uronić choć jedną łzę odbije się jedynie od niej echem.
Wyszłam na przód, a wzrok wszystkich padł na mnie. Pokiwałam do księdza co odebrał poprawnie od razu i zeszedł z podestu. Ruszyłam o gibkich nogach mijając swoją „rodzinę”, której nigdy nie miałam zaszczytu poznać. Wszyscy mieli zadarte nosy do góry. Mieli zniecierpliwiony wyraz twarzy. Nie trzeba było długo się zastanawiać, aby stwierdzić, że przyszli tu z obowiązku, a nie z potrzeby pożegnania jak dla mnie najważniejszej osoby w całym moim życiu.

-Pewnie wiecie.- Zaczęłam nie pewnie z chrypką, która odchrząknęłam.- Jestem córką Sam, Cindy. Każdy z nas ma co do niej inne spostrzeżenia, ale jestem pewna, że każdy bez namysłu może stwierdzić, że była to bardzo pozytywna osoba. Nigdy się nie poddawała. Mimo przeszkód chodziła z uśmiechem na ustach. Powtarzała mi odkąd pamiętam, abym wierzyła w siebie i się spełniała. Jej mottem było „Walcz do końca nawet jeśli od początku stoisz na przegranej pozycji”. Walczyła, walczyła do końca. Po prostu ta choroba była silniejsza od niej, wykończyła ją. Była dla mnie najlepszą matką, a kiedy było trzeba także przyjaciółką. Wierzę, że ona teraz patrzy na nas z góry.- Popatrzyłam się w zachmurzone niebo.- Kocham Cię mamo.

Zeszłam z podestu kierując się w miejsce, w którym stałam wcześniej. Czyli między babcią, a dziadkiem. Po drodze wyłapywałam wzrokiem uśmiechy w moją stronę, których nie byłam w stanie odwzajemnić. Czułam się jakbym straciła część siebie. W moim sercu jest wielka dziura, którą mogłaby załatać jedynie wielka miłość.

Reszta minęła szybko lecz boleśnie. Widziałam jak zakopują ciało mojej zmarłej matki na własne oczy. Ból w moim sercu był nie do opisania. Mimo swojego wieku wiem co to życie w biedzie, chorobie, bogactwie. Przeżyłam wszystko razem z nią. Kiedy trumna była już na samym dnie wielkiego dołu rzuciłam czerwoną róże.

Teraz podążałam za postacią matki mojej rodzicielki. Dziadek szedł za mną. Na ustach miał szeroki uśmiech od czasu kiedy odebrał telefon. Obok samochodu moich dziadków stało sportowe audi, a na masce tego auta stał oparty mężczyzna. Wyglądał może na dwadzieścia pięć lat. Był ubrany w czarne rurki opuszczone w kroku i białą koszulkę, a na to miał zarzucone czerwoną skórzaną kurtkę. Włosy były postawione idealnie do góry. Jedynie co mi się w nim nie podobało to jego wyraz twarzy. Był zły bardzo zły.

Zaniepokoiłam się kiedy zobaczyłam, że zamiast wsiadać do auta moja babcia zmierza w kierunku szatyna. Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem po czym wyrzucił papierosa, którego trzymał w buzi. Cała nasz trójka zatrzymała się centralnie przed nim. Popatrzyłam się raz na dziadka, raz na babcie. Dwójka się uśmiechała od ucha do ucha. Jakby byli najszczęśliwsi na świecie, a ich córka wcale nie została pochowana parę minut temu.

-Cindy.-Zaczęła starsza kobieta.- To jest twój biologiczny ojciec. Teraz z nim zamieszkasz.

***
Hej! Więc startujemy z nowym opowiadaniem :)
Jak pierwsze wrażenia? Mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną na dłużej. Jeżeli chcecie być informowani zgłaszajcie się w zakładce "Informowani".
Jeżeli nie czytacie jeszcze mojego pierwszego opowiadania to zapraszam-> KLIK


Zostawcie komentarz ! :)


6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy prolog. Podoba mi się treść, a jestem ciekawa jak zareaguje Cindy na wieść o ojcu. Czekam niecierpliwie na pierwszy rozdział :)
    zapraszam do mnie,
    http://isabellebailey.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nowy rok, nowy blog ! nawet nie wiesz jak się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zaczęło :) Czekam na rozwój wydarzeń. Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha ciekawie B)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe 😢 Nie spodziewałam się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajni dziadkowie.
    Polecam ich.
    Brałabym.
    Śmiechłam.
    Ale się dziadek ucieszył, że pozbył się dziewczynki.

    OdpowiedzUsuń