Pov Cindy.
*dwa lata później*
Siadając na jednej z
drewnianych ławek wyciągnęłam nogi przed siebie. Twarz wystawiłam w kierunku
promyków słońca. Czekałam z niecierpliwością na chłopaka o imieniu Mike.
Przyszłam na umówione miejsce spóźniona o pięć minut, a jego wciąż nie ma. Z
nudów zaczęłam bawić się zapalniczką, która była w mojej kieszeni. Nie wiem
skąd się ona tam wzięła, ale przynajmniej mi się nie nudziło. Po tym jak sobie
sparzyłam palca ogniem poczułam jak obok mnie siada Mike. Nie musiałam patrzyć aby
się upewnić. Pachniał jak zwykle perfumami. Używa zawsze taki sam co mi
odpowiada, bo uwielbiam go wąchać. Jakkolwiek to zabrzmiało. Uwielbiam to robić
kiedy mnie przytula.
-Hej.- Uderzył swoim
kolanem w moje chcąc zwrócić na siebie uwagę.
-Hej.- Odwróciłam się
w jego stronę trzymając kciuka w buzi co go rozśmieszyło.- No co się śmiejesz?
-Co ci się stało w
paluszek?- Nie odpowiedział mi. Zabrał moją dłoń w swoją przyglądając się
palcu.-Wzywamy pogotowie?
Na jego słowa się
obydwoje zaśmialiśmy. Bez słowa wdrapałam się na kolana chłopaka. Mocno
wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zaciągnęłam się jego zapachem. Brunet
zaczął głaskać mnie po plecach tworząc milion przyjemnych dreszczy
przebiegających przez mój kręgosłup. Od pewnego czasu zastanawiam się czy on
nadal jest dla mnie jedynie przyjacielem. Jestem młoda nie wiem jak to wygląda.
Nigdy się nie zakochałam. Mama mi mówiła o tych motylach w brzuchu, które
pojawiają się u mnie zdecydowanie za często w towarzystwie Mika. Na samą myśl
się uśmiechnęłam. Mama zawsze miała rację.
-Cindy?
-Hm?
-Jak twoje relacje z
tatą?
Mieszkam z Justinem
już od dwóch lat. W ciągu tych dwóch lat wymieniliśmy może kilka zdań. Czasem
go nie widuje przez kilka dni. Nie mogę powiedzieć, że jestem źle traktowana.
Dostaję pieniądze, mam dach nad głową i mam co jeść, ale tata wyjeżdżał często
bez słowa wracał po kilku dniach, a jak już wrócił spędzał ten czas z kolegami.
Na noce przyprowadza sobie kobiety przez które nie mogę sypiać w nocy. Za
bardzo głośno krzyczą imię mojego ojca. Nie jestem głupia wiem co oni tam robią
i wiem, że szatyn jest zdecydowanie typem dziwkarza.
-Tak jak przez całe
dwa lata. Wczoraj wrócił pod wieczór oczywiście z jakąś laską. Dzisiaj rano ją
praktycznie wyrzucił.
-Mała wiesz, że gdyby
coś było nie tak możesz przyjść do mnie.- Schylił się i potarł mój nos swoim. W
tym momencie nasz usta dzieliło kilka milimetrów, a jego oddech uderzał o moją
twarz. Moim ciałem zawładnęła kolejna dawka przyjemnych dreszczy kiedy chłopak
przyłożył dłoń do mojego policzka i potarł lekko go kciukiem. Zatraciliśmy się
oboje w swoich spojrzeniach. Nie zauważyłam kiedy Mike zmniejszył między nami
odległość do minimum. Nasze usta się już lekko stykały, a kiedy chłopak położył
dłoń na tyle mojej głowy przyciągnął moją twarz do pocałunku. Na początku był
on spokojny. Chłopak muskał moje usta, a ja się do niego dostosowałam. Z czasem stał się on dużo bardziej namiętny.
Lecz kiedy poczułam język chłopaka przejeżdżający po mojej dolnej wardze
proszący o dostęp do mojego. Oprzytomniałam i przerwałam pocałunek. Obydwoje
mieliśmy przyśpieszony oddech.- Coś nie tak?- Brunet zdezorientowany zapytał
się próbując wyłapać coś z mojej twarzy. Ja jedynie patrzyłam się na niego z
uchylonymi wargami.
-Nie powinniśmy.-
Zeszłam z jego kolan siadając obok. Zdenerwowana patrzyłam na czubki trampek.
-Czemu niby? Cindy bo
ja..-Chłopak jak nigdy jąkał się. Ledwo go rozumiałam.
-Mike przepraszam.
Muszę iść.- Przerwałam chłopakowi i pośpiesznie wstałam z ławki i pobiegłam w
stronę swojego mieszkania. Słyszałam jak woła moje imię, ale postanowiłam to zignorować
i przyśpieszyć bieg.
Do domu dotarłam
szybko. Pomimo tego, że byłam już z dala od Mike i już mi nie groziło, że mnie
dogoni biegłam pod same drzwi. Zdyszana ściągnęłam buty i włożyłam do szafki, a
kurtkę zawiesiłam na wieszaku. Po takim wysiłku potrzebowałam wody. Skierowałam
się do kuchni. Po drodze usłyszałam głosy. Mojego „ojca” i bardzo mi dobrze
znany głos jego przyjaciela Jake’a. Śmiali się, a w tle było słychać mecz
lecący w telewizorze. W lodówce nie znalazłam wody. Był jedynie sok. Miło ze
strony taty, że zrobił zakupy, naprawdę.
Moim marzeniem jest
aktualnie żeby móc przechodzić do swojego pokoju bez pomocy schodów. Schody
znajdują się w salonie, a tam zazwyczaj jest posiedzenie kumplów taty. Zawsze
są komentarze na temat mojego wyglądu. Są one pozytywne jednak cholernie mnie
irytują. Mają po trzydzieści lat, ja piętnaście. Czy to nie jest pedofilia?
Kiedy weszłam do
salonu dwie pary oczu odwróciły się w moją stronę.
- Ładnie dziś
wyglądasz.- Pierwszy odezwał się Jake puszczając do mnie oczko. Kiedy
spojrzałam na swojego ojca kiwał głową i „obczajał” mnie wzrokiem. Byłam ubrana
w dość obcisłe jeansy i biały koronkowy crop top. Włosy, które sięgały już
prawie do pasa same wymyślały położenie i zmieniały je z każdym moim krokiem. Nie
lubię wiązać włosów. Uważam, że mnie to pogrubia.
-Popieram. – Moja szczęka
opadła kiedy usłyszałam to z ust mojego taty. Nigdy powtarzam NIGDY nie odezwał
się do mnie dobrowolnie typu „ Co tam?” . Tylko wtedy kiedy musiał mi dać
pieniądze lub o czymś poinformować. Przez całe dwa lata odkąd z nim mieszkam
mam wrażenie, że wszystko co robi, robi jedynie z przymusu. Oczywiście
chciałabym móc dodać, że zawsze na mnie patrzył pogardliwie. Jakbym mu życie
zniszczyła, a to przecież on sam wpierdolił swojego plemnika do mojej matki.
-Yyy.- zaczęłam się
jąkać. Bo co ja mam im powiedzieć?- Dzięki? –Nie czekałam na żadną reakcje z
ich strony. Od razu pobiegłam na górę do swojego pokoju. Weszłam do niewielkiego
kwadratowego pomieszczenia. Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam książki, które
będą mi potrzebne na jutro do szkoły i odrobiłam lekcję. Najgorsze było zadanie
z matematyki odkąd pamiętam miałam z tym przedmiotem wielkie problemy. Umiem
wszystkie definicje na pamięć, ale kiedy mam pod wzór podłożyć liczby staje się
to czarną magią. Nie tylko ja tak mam prawda?
Po skończeniu
odrabiania zadania domowego weszłam do swojej garderoby po coś w czym mogę
spać. Padło na koszulkę Mike, którą mi kiedyś dał i czerwone koronkowe majtki.
Przeważnie ciuchy pozwalam wybierać mojej przyjaciółce Aleshy. Nawet bieliznę.
Ma naprawdę dobry styl.
Pod prysznicem
rozkoszowałam się gorącą wodą spływającą po moim ciele. Wcierałam w siebie żel
pod prysznic o zapachu arbuza. Całą łazienkę wypełnił zapach soczystego arbuza.
Pukając ciało z piany uważałam żeby nie zamoczyć włosów, które spięłam w
luźnego koczka. Wychodząc z kabiny syknęłam kiedy ogarnęło mnie niesamowicie
zimne powietrze. Wytarłam się pośpiesznie żeby jak najszybciej być już w swoim
łóżeczku i przykrywać się pierzyną po same uszy. Ząbki umyte, włoski
rozczesane, ubrana, pachnąca wskoczyłam do swojego królestwa.
Sen nie przychodził
mi tak szybko jak chciałam. Przewracałam się z boku na bok szukając wygodnej
pozycji. Odkrywałam jedną nogę, dwie, całkiem zrzuciłam pierzynę z łóżka,
przykryłam się po uszy. Wszystko mi nie pasowało. Męczyłam się już tak od
godziny. Jak byłam mała i nie mogłam usnąć mama kazała mi pić szklankę mleka.
Nie pamiętam czy to działało, ale warto spróbować.
Nie wiedziałam czy
tata jest w domu, ale na wszelki wypadek próbowałam iść najciszej jak się da.
Schodki przeskakiwałam co drugi. Uważałam żeby nie nadepnąć na te, które wydają
z siebie dźwięk. Kiedy dotarłam do kuchni niczym żółw ninja przypomniałam sobie
o tym, że prawdopodobnie nie ma mleka w lodówce, ponieważ kiedy ostatni raz ją
odwiedzałam znalazłam tylko sok. Licząc na cud, że mój wspaniały (wyczujcie
sarkazm) tatuś jednak zrobił zakupy zajrzałam do niej, a tam co? Cała lodówka
jedzenia! W tym mleko! Z uśmiechem na ustach odwróciłam się w stronę blatu aby
nalać sobie w spokoju. Powtórzę. W SPOKOJU mleka. Jednak mój spokój
przeszkodził mężczyzna nazywany moim ojcem. Opierał się o blat z założonymi
rękoma na piersi. Przestraszyłam się na jego widok. Przecież go nawet nie
słyszałam kiedy wchodził.
-Czemu się tak
uśmiechałaś do lodówki?- Zaśmiał się kiedy ja nadal stałam na środku z mlekiem
zdezorientowana.
-Ucieszyłam się jak
zobaczyłam mleko.-Nie wiem skąd to się wzięło, ale ja także się zaśmiałam.
Muszę zapamiętać ten dzień.
-Musisz częściej się
uśmiechać. Masz piękny uśmiech.- Zamurowało mnie dosłownie. Przysięgam, że
widziałam jak puszczał do mnie oczko. Na moje policzki wpełzł bardzo szybko
rumieniec. Nie byłam przyzwyczajona do komplementów choć słyszę je często na
przykład od Mike.- Chyba częściej powinienem mówić ci komplementy. Uroczo się
rumienisz.- Podszedł do mnie i założył kosmyk włosów za ucho, które opadły
kiedy spuściłam głowę w dół.
-Wiesz ogólnie to do
mnie nie mówisz.-Odłożyłam mleko na blat. Nagle we mnie zebrała się złość z
nieokreślonego powodu.-Więc co? Teraz super tatuś?
-Nie no wiesz kurwa
wcale nie musimy rozmawiać jak nie chcesz.- Z każdym słowem podnosił głos.
Przez co zaczynałam się go bać.- Pomyślałem sobie, że skoro mieszkasz ze mną
jebane dwa lata to trzeba się już ogarnąć i zacząć normalnie gadać! Plus
oczywiście jesteś moją córką do chuja, a czasem to nie oznacza, że powinienem
przynajmniej z tobą rozmawiać?
-Czy ja ci bronie?-
Zaczęłam spokojnym głosem, aby chociaż trochę rozładować napięcie między nami.-
To ty się nie odzywałeś. Ignorowałeś mnie. Po prostu mnie to zaskoczyło,
okej?-Mężczyzna stał wpatrując się we mnie.
-Przemyślałem sobie
kilka spraw i chce być lepszym ojcem.- Podszedł do mnie o krok bliżej, a ja instynktownie
cofnęłam krok do tyłu.
-Czyli co? Mam
zapomnieć kiedy przez dwa lata traktowałeś mnie jak śmiecia we własnym domu?-
Wyrzuciłam zirytowana ręce w powietrze. Mało brakowało, a Justin dostałby w
twarz.
-Przepraszam Cindy.
Możesz zapomnieć? Proszę?- Zrobił oczy na „szczeniaczka”. Aww wyglądał
cholernie uroczo.
-Myślę, że tak. W
końcu potrzebuje ojca.-Westchnęłam.
-Wiesz co?
Przytuliłbym cię, ale za cholerę nie wiem jak to się robi.- Powiedział lekko
zmieszany, a mi przysięgam wyszły oczy jak pekińczykowi.
-Jak to nie wiesz jak
to się przytula?- Zaśmiałam się kładąc mleko na blat.
-Po prostu. Nigdy tego
nie robiłem.- Wzruszył ramionami. Podeszłam do niego kiedy on był zaciekawiony
czubkami swoich butów. Stanęłam naprzeciwko niego biorąc jego dłonie z
kieszeni. Były duże i takie cholernie…podniecające. Ugh Cindy to twój ojciec.
Położyłam je na wcięciu w mojej talii, a sama objęłam szatyna w pasie
przytulając głowę do jego piersi. Był dużo wyższy ode mnie. Pachniał cholernie
dobrze. Przysięgam, że lepiej od Mika. Mężczyzna chyba załapał o co chodzi w
tym całym przytulaniu. Włożył głowę między moje włosy, a uścisk w talii
wzmocnił.
-Ładnie
pachniesz.-Poczułam jego gorący oddech na swojej szyi.- Podoba mi się to całe przytulanie…córeczko.- Na ostatnie słowo obydwoje się zaśmialiśmy. Brzmiało dziwnie w jego ustach. Osunęłam się od niego. Dopiero teraz zauważyłam, że był ubrany jakby miał zaraz wyjść.
-Idziesz gdzieś?-
Zapytałam kiedy doczekałam się momentu, w którym nalewam w końcu mleko do
szklanki.
-Właściwie to.- Odchrząknął.- Jadę do Los Angeles.- Zainteresowana tym co mówi odwróciłam się w jego stronę popijając mleko. Nic nowego, że gdzieś wyjeżdża.
-Ta, przyzwyczaiłam
się.- Powiedziałam z nutą irytacji w głosie.
-To może chcesz
pojechać ze mną? Nie chce żebyś siedziała cały czas sama w domu.
***
Więc oto pierwszy rozdział! Jak Wam się podoba?
Komentujesz=Motywujesz :)
/PYTANIA/
***
Więc oto pierwszy rozdział! Jak Wam się podoba?
Komentujesz=Motywujesz :)
/PYTANIA/
Justin sie zmieni w kochanego ojca ktory sie zakocha w sexi córeczce! :3
OdpowiedzUsuńA cindy w swoim tatusiu ooiio urocze ❤(*^﹏^*)
Superświetnie, dwa na dziesięć. * mówi wyniosłym głosem i z powagą podnosi kartkę z liczbą * B)
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńCudowne *-*
OdpowiedzUsuńAaaaaa trzy razy tak na rozdział i całe opowiadanie! Szulałam czegoś takiego, bo sama napisałam kiedyś ff o Justinie i jego córce i wiadomo, co dalej. A mi z czytaniem ff jest cholernie trudno dogodzić. Boże, to zapowiada się tak zajebiście, a tekst o wpierdoleniu plemnika do jej matki rozbawił mnie do łez. Ja Cię tylko proszę, nie przestawaj pisać tego opowiadania, bo mam zawsze takiego pecha, że jak znajdę coś świetnego do czytania to autorka kończy po paru rozdziałach (albo to ja przynoszę pecha, ugh). W każdym razie ogrom wrny i czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością!!! ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię też do siebie (w tym na opowiadanie z Justinem w roli księdza):
priest-jbff.blogspot.com
third-time-lucky-jbff.blogspot.com
Czytam każde twoje opowiadania ! Właśnie jestem w trakcie czytania pierwszego rozdziału trzeciej części ! haha
UsuńKocham twoje ff :D
Cudowny :**
OdpowiedzUsuńCindy nie powinna mieć 17 lat skoro od prologu minęło 2 lata? A tam było wspomniane że ma 15
OdpowiedzUsuńMyślałam ,że ten dziadek ją sprzedał.
OdpowiedzUsuń