Pov. Cindy
Moja głowa regularnie unosiła się w górę i opadała w dół.
Światło drażniło moje zamknięte oczy. Otworzyłam je niechętnie. Dostałam szoku
kiedy zobaczyłam na czym się znajduje. Leżałam na własnym ojcu. Jego ręka wciąż
mocno trzymała moją talie. Bałam się wykonać nawet najdelikatniejszy ruch. Nie
wiedziałam czy jeszcze śpi, czy może po prostu leży.
Powoli podniosłam głowę z jego klatki piersiowej i
przeniosłam wzrok na jego twarz. Na cholernie przystojną, a zarazem najsłodszą
twarz na świecie. Oczy otoczone długimi ciemnymi rzęsami były zamknięte. Usta
lekko rozchylone lecz jednak układały się do uśmiechu. Na głowie miał jeden
wielki nieład. Co było mi wolno rzadko zobaczyć. Zawsze ma je idealnie ułożone.
Wzięłam jego dłoń w swoją. Cholera, mówiłam już jak bardzo mi się podobają jego dłonie? Nie
ważne. Najdelikatniej jak mogłam i z resztą najwolniej jak mogłam przesunęłam
ją na materac.
Z taką samą precyzją wyszłam z łózka. Moim ciałem
natychmiast wstrząs mróz, którego teoretycznie nie było, ale ja go czułam. Tata
dawał mi tyle ciepła co kaloryfer w najmroźniejszy dzień roku. Wydawał się być tak gorący jak Jackob ze
Zmierzchu.
Powędrowałam do swojej sportowej torby. Mimo, że szatyn spał
czułam się skrępowana, że idę prawie z gołym tyłkiem przez cały pokój, więc
nerwowo cały czas naciągałam swoją koszulkę coraz niżej.
Spojrzałam przez
okno. Słońce chowało się tuż za horyzontem. Niebo wyglądało pięknie przez co
miałam ochotę wypuścić z siebie ciche „Wow”. Jednak szybko sobie przypomniałam, że muszę być
cicho, aby nie zbudzić ojca. Wyglądało jak morze. Przynajmniej ja to tak
widziałam. Chmurki dosłownie rozpływały się na zaczerwienionym niebie.
Prawdopodobnie przespaliśmy cały dzień. Prawdopodobnie
zmarnowaliśmy cały dzień. Ugh.
Zaczęłam odsuwać swoją torbę, ale jednak z obawy, że może to
obudzić ojca wzięłam ją ze sobą do łazienki i dopiero tam ją otworzyłam.
Ubrana w jeansy z wysokim stanem, białą bokserkę i czarną
rozsuwaną bluzę wyszłam z łazienki. Instynktownie zerknęłam na łóżko, a tam
zostałam rozwalonego Justina. Był odkryty CAŁY. Kołdra leżała na ziemi. Szatyn
mnie nie zauważył, ponieważ trzymał swój telefon przed twarzą, ale kiedy
zamknęłam drzwi od razu wychylił się zza ekranu i swój wzrok skierował na mnie.
-Dzień dobry żabko.
-Żabko?- Zaśmiałam się kiedy usłyszałam jak do mnie mówi.
-No tak żabko.- cmoknął i zaczął się śmiać razem ze mną.
-To w takim razie - Dzień dobry ropucho !
-Jak do mnie powiedziałaś?!- „Warknął” na mnie, ale od razu
się zaśmiał.
-Co? Ja? Nic.- Zaczęłam udawać głupią. Próbując nie zacząć
się śmiać patrzyłam na sufit. Nagle coś, a raczej ktoś (wcale nie wiem kto)
podniósł mnie i przerzucił przez swoje ramie. Zaczęłam piszczeć, kopać nogami i
nic.
-Przeproś to cię puszczę.
-Chyba śnisz!- Krzyknęłam przez śmiech.
-Wcale nie śnie.- Zapiszczałam kiedy dłoń mężczyzny spotkała
mój pośladek. Plask rozszedł się po całym pomieszczeniu na co się zaśmiał.-Ale
siadło. Jak tam pierwsze lanie od tatusia?
-Tato postaw mnie do cholery!
-Nie.
-Nie.
-Tak!
-Dobra, ale najpierw mnie przeproś.
-Nie ma mowy.- Kiedy tylko wypowiedziałam te słowa poczułam
kolejne uderzenie. Tym razem w drugi pośladek.- TAAATO !
-Przeproś.-Powiedział stanowczo zaciskając mocniej moje
nogi, którymi swoją drogą nadal próbowałam go nieudolnie kopnąć. Cholera miał
dużo siły.
-Przepraszam dobra? Teraz mnie puść!- Wraz ze słowami
uderzyłam go w ramach rekompensaty w
jego pośladki. – A masz ropucho !
-Nie jestem ropuchą.- Wystawił do mnie język. Tak bardzo
wygląda i zachowuje się na swój wiek. Zaraz, zaraz. Ja nawet nie miałam okazji
dowiedzieć się ile on ma lat.-Jestem najprzystojniejszym mężczyzną w stanach.
-Chciałbyś.-Prychnęłam na jego słowa. Usiadłam na łóżku
kiedy mężczyzna zwany moim ojcem oglądał się w lustrze. Zapatrzony w siebie
dupek.- A tak w ogóle to ile masz lat? Nigdy nie miałam okazji poznać własnego
ojca.
-Dwadzieścia dziewięć stara dupa ze mnie co?- Zaśmiał się
wyciągając sobie ciuchy. Nareszcie.
-No tak trochę, ale jak na ojca piętnastolatki dosyć młody.
-Czekaj.-Odwrócił się do mnie przodem, a mój wzrok niechcący
padł na jego przyrodzenie. Od razu wzrok wrócił na jego twarz, a ja się
modliłam, aby moja twarz nie zrobiła się czasem czerwona.- Ty masz piętnaście lat?
Fajnie, że wiesz ile mam lat.
-Tak, miło z twojej strony, że pamiętasz kiedy mnie
zrobiłeś.
-Po prostu wyglądasz na starszą.
-Tak się teraz tłumacz.-Pokazałam mu język, a on mi środkowy
palec. Poważnie?
Odchrząknął i spojrzał na zegarek na ścianie.
-Zbieraj się. Biorę prysznic i wychodzimy.
-Gdzie?
-Dowiesz się na miejscu.
*
Weszłam do samochodu ojca zapinając pasy. Bezpieczeństwo to
podstawa. Zajmowałam miejsce pasażera, a szatyn miejsce kierowcy. Nie odzywaliśmy
się do siebie jechaliśmy w ciszy. Jedynym dźwiękiem była piosenka Taylor Swift,
która dodając na marginesie bardzo mi się podobała. Zerkałam co jakiś czas w
stronę taty. Miał mocno zaciśnięte ręce na kierownicy, wypalił w pięć minut dwa
papierosy, wzdychał regularnie co trzydzieści sekund. Zdecydowanie był czymś
zdenerwowany.
-Czym się tak denerwujesz?
-Niczym.
-Przecież widzę.- Powiedziałam smutno.
-Jedyne czym się teraz kurwa denerwuje to tym, że do mnie
gadasz!- Wyrzucił na jednym wdechu. Zamurowało mnie. Czułam się jakby ktoś mnie
podduszał. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Nie wiedziałam jak mam się teraz
zachować, więc odwróciłam się i oparłam głowę o szybę. Dłonie schowałam między
uda.
Nagle dłoń szatyna odnalazła drogę na moje kolano. Zdziwiona
jego poczynaniom jedynie przyglądałam się. Kiedy dotarł do miejsca, w którym są
moje dłonie złapał jedną.-Przepraszam.- Splótł nasze palce razem.-Nie chciałem
na ciebie krzyczeć.
Byłam zaskoczona tym gestem. Popatrzyłam się na tatę. Jego wzrok
był skupiony na drodze, ale kiedy poczuł mój wzrok na sobie odwrócił się twarzą
do mnie, a ja jedynie się do niego uśmiechnęłam. Odwzajemnił gest pokazując
rząd swoich śnieżnobiałych, prostych zębów.
Resztę drogi spędziliśmy w komfortowej ciszy. Nasze palce
wciąż były razem splecione, a Justin delikatnie głaskał wierzch mojej dłoni
swoim kciukiem. Po piętnastu minutach zatrzymaliśmy się pod sporym budynkiem.
Wyszłam z auta, a do moich uszu natychmiast doszedł dźwięk
muzyki i basu.
-Serio musiałeś przyjechać do Los Angeles żeby pójść do
jakiegoś klubu?!- Wyrzuciłam ręce w powietrze. Budynek nie wyglądał za
rewelacyjnie.
-To nie klub. Spokojnie kochanie.- Podszedł do mnie i podał
mi swoją kurtkę. Chętnie ją założyłam. Było już późno, a na dworze zrobiło się
zimniej niż przepuszczałam.- Tu odbywają się walki.- Odwróciłam się tak żebyśmy
byli naprzeciwko siebie. Zaciekawił mnie tym co mówił.- Właśnie dzisiaj ja też
będę tu brał udział.- Założył kosmyk moich włosów za ucho.- Tak zarabiam pieniądze
na twoją i moją dupę.
Byłam lekko przerażona kiedy wyobraziłam sobie tatę
okładającego jakiegoś faceta pięściami. Lub na odwrót. Jakiegoś faceta, który
okłada mojego ojca pięściami.
-Ale nie martw się nic mojej przystojnej twarzy się nie
stanie.- Powiedział jakby mi czytał w myślach.
-Nie martwię się.- Martwię,
ale nie ważne.
Weszliśmy tylnymi, dużymi drzwiami. Szliśmy korytarzem, w
którym świeciło się dwie małe żarówki na krzyż. Trzecia gdzieś w oddali migała.
Doszliśmy do pomalowanych na czerwono drzwi. Justin otworzył
i przepuścił mnie. Ah jaki dżentelmen. W pomieszczeniu było kilku mężczyzn.
Może było ich sześciu. Dwóch było bez koszulki co przyciągnęło moją uwagę
natychmiast. Lubię wyrzeźbionych chłopaków.
-No widzę Bieber, że nowa laseczka.- Odezwał się jeden
wywołując śmiech u pozostałych.
-Zamknij się.- Warknął w stronę bruneta Justin.
Szatyn złapał mnie za dłoń prowadząc na ławkę pod ścianą.
Bez słowa siedziałam i przyglądałam się ruchom mężczyzny, który się rozbierał.
Czego mój ojciec musi mieć taki kaloryfer i bicepsy?
Wolałabym chyba gdyby
wyglądał jak inni ojcowie. Bojler, wąs, łysina.Wzrok zdecydowanie także przyciągały jego liczne tatuaże.
Miał ich z setkę!
Kiedy był już ubrany w jedynie czerwone spodenki podał mi dłoń, a ja ją złapałam. Po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk gwizdania.
Kiedy był już ubrany w jedynie czerwone spodenki podał mi dłoń, a ja ją złapałam. Po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk gwizdania.
-Spierdalać!- Tym razem ja odwróciłam się w ich stronę i warknęłam.
Na moje policzki wpełzł rumieniec. Czułam się dziwnie kiedy
przeklinałam. To nie dla mnie. Spojrzałam na Justina, który jedynie się
uśmiechał. Myślałam, że jako ojciec zwróci mi uwagę żebym nie przeklinała czy
coś.
Wyprzedziłam tatę i otworzyłam drzwi kiedy jego dłoń już
wędrowała na klamkę. Weszliśmy razem za ręce do dużego pomieszczenia. Na środku
stał ring wokół niego mnóstwo ludzi, ale mój wzrok był jedynie skupiony na
jednej osobie.
Na osobie, z którą mój tata ma się zmierzyć. Stał już gotowy na
ringu z uśmieszkiem, z uśmieszkiem za którym szalała moja matka.
Amelia xx
Super :)) Mam nadzieje że wygra :D
OdpowiedzUsuńHuhu bokser! Lubie!
OdpowiedzUsuńEj jak to matka ?
Moze justin to nie jej ojciec? ~^O^~
Ale by było fajnie (*¯︶¯*)
Może ten facet na ringu to kochanek matki cindi
UsuńCudowny
OdpowiedzUsuńTak na wstępie to uwielbiam ich relacje! Są takie Jezu świetne, troszkę się nią opiekuje, ale w przeważającej mierze to taki skurwibąk zapatrzony w siebie i właśnie to mi się tak podoba (zresztą nie tylko mi). I te walki. I ten gość na koniec! Czyli to pewnie były facet matki Cindy. Swoją drogą świetny z Justina tata, skoro nie wiedział ile jego córka ma lat. I co za tym idzie, nie wiedział, kiedy przestał być prawiczkiem 😂 Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńthird-time-lucky-jbff.blogspot.com
priest-jbff.blogspot.com
:o ja juz chce nn!!!
OdpowiedzUsuńHah supi rodzial ;3 czy ja nie umiem liczyć czy on miał 14lat jak ona sie urodziła? xdd
OdpowiedzUsuńOmg, oni zachowuja sie tak.. ahndnxnsjsjzbjajsb ❤😍
OdpowiedzUsuńSzalala jej mama? Czy to oznacza ze to byl jej facet?
Omg nie moge sie doczekac next!
Super.Czekam na next
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńPojawi sie jutro (niedziela) do poludnia lub dzisiaj jeszcze w nocy xx
UsuńPrzepraszam, że tak późno,ale nie mialam wczesniej czasu ;-;
Boski
OdpowiedzUsuńUm, powiem Ci, że się ZAKOCHAŁAM!
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że przez 3 rozdziały (no i prolog) można aż tak kogoś zaciekawić opowiadaniem!
Idk ale jest 3727 razy leosza ide mnie :')
No.. Czekam na nowy rozdział i życzę weny miś xx
Dziękuję! xx
Usuń