sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 3 "Przepraszam"

Pov. Cindy

Moja głowa regularnie unosiła się w górę i opadała w dół. Światło drażniło moje zamknięte oczy. Otworzyłam je niechętnie. Dostałam szoku kiedy zobaczyłam na czym się znajduje. Leżałam na własnym ojcu. Jego ręka wciąż mocno trzymała moją talie. Bałam się wykonać nawet najdelikatniejszy ruch. Nie wiedziałam czy jeszcze śpi, czy może po prostu leży.

Powoli podniosłam głowę z jego klatki piersiowej i przeniosłam wzrok na jego twarz. Na cholernie przystojną, a zarazem najsłodszą twarz na świecie. Oczy otoczone długimi ciemnymi rzęsami były zamknięte. Usta lekko rozchylone lecz jednak układały się do uśmiechu. Na głowie miał jeden wielki nieład. Co było mi wolno rzadko zobaczyć. Zawsze ma je idealnie ułożone.

Wzięłam jego dłoń w swoją. Cholera, mówiłam już jak bardzo mi się podobają jego dłonie? Nie ważne. Najdelikatniej jak mogłam i z resztą najwolniej jak mogłam przesunęłam ją na materac.
Z taką samą precyzją wyszłam z łózka. Moim ciałem natychmiast wstrząs mróz, którego teoretycznie nie było, ale ja go czułam. Tata dawał mi tyle ciepła co kaloryfer w najmroźniejszy dzień roku.  Wydawał się być tak gorący jak Jackob ze Zmierzchu.

Powędrowałam do swojej sportowej torby. Mimo, że szatyn spał czułam się skrępowana, że idę prawie z gołym tyłkiem przez cały pokój, więc nerwowo cały czas naciągałam swoją koszulkę coraz niżej.

 Spojrzałam przez okno. Słońce chowało się tuż za horyzontem. Niebo wyglądało pięknie przez co miałam ochotę wypuścić z siebie ciche „Wow”. Jednak  szybko sobie przypomniałam, że muszę być cicho, aby nie zbudzić ojca. Wyglądało jak morze. Przynajmniej ja to tak widziałam. Chmurki dosłownie rozpływały się na zaczerwienionym niebie.

Prawdopodobnie przespaliśmy cały dzień. Prawdopodobnie zmarnowaliśmy cały dzień. Ugh.

Zaczęłam odsuwać swoją torbę, ale jednak z obawy, że może to obudzić ojca wzięłam ją ze sobą do łazienki i dopiero tam ją otworzyłam.

Ubrana w jeansy z wysokim stanem, białą bokserkę i czarną rozsuwaną bluzę wyszłam z łazienki. Instynktownie zerknęłam na łóżko, a tam zostałam rozwalonego Justina. Był odkryty CAŁY. Kołdra leżała na ziemi. Szatyn mnie nie zauważył, ponieważ trzymał swój telefon przed twarzą, ale kiedy zamknęłam drzwi od razu wychylił się zza ekranu i swój wzrok skierował na mnie.

-Dzień dobry żabko.

-Żabko?- Zaśmiałam się kiedy usłyszałam jak do mnie mówi.

-No tak żabko.- cmoknął i zaczął się śmiać razem ze mną.

-To w takim razie - Dzień dobry ropucho !

-Jak do mnie powiedziałaś?!- „Warknął” na mnie, ale od razu się zaśmiał.

-Co? Ja? Nic.- Zaczęłam udawać głupią. Próbując nie zacząć się śmiać patrzyłam na sufit. Nagle coś, a raczej ktoś (wcale nie wiem kto) podniósł mnie i przerzucił przez swoje ramie. Zaczęłam piszczeć, kopać nogami i nic.

-Przeproś to cię puszczę.

-Chyba śnisz!- Krzyknęłam przez śmiech.

-Wcale nie śnie.- Zapiszczałam kiedy dłoń mężczyzny spotkała mój pośladek. Plask rozszedł się po całym pomieszczeniu na co się zaśmiał.-Ale siadło. Jak tam pierwsze lanie od tatusia?

-Tato postaw mnie do cholery!

-Nie.

-Tak.

-Nie.

-Tak!

-Dobra, ale najpierw mnie przeproś.

-Nie ma mowy.- Kiedy tylko wypowiedziałam te słowa poczułam kolejne uderzenie. Tym razem w drugi pośladek.- TAAATO !

-Przeproś.-Powiedział stanowczo zaciskając mocniej moje nogi, którymi swoją drogą nadal próbowałam go nieudolnie kopnąć. Cholera miał dużo siły.

-Przepraszam dobra? Teraz mnie puść!- Wraz ze słowami uderzyłam go w ramach rekompensaty w  jego pośladki. – A masz ropucho !

-Nie jestem ropuchą.- Wystawił do mnie język. Tak bardzo wygląda i zachowuje się na swój wiek. Zaraz, zaraz. Ja nawet nie miałam okazji dowiedzieć się ile on ma lat.-Jestem najprzystojniejszym mężczyzną w stanach.

-Chciałbyś.-Prychnęłam na jego słowa. Usiadłam na łóżku kiedy mężczyzna zwany moim ojcem oglądał się w lustrze. Zapatrzony w siebie dupek.- A tak w ogóle to ile masz lat? Nigdy nie miałam okazji poznać własnego ojca.

-Dwadzieścia dziewięć stara dupa ze mnie co?- Zaśmiał się wyciągając sobie ciuchy. Nareszcie.

-No tak trochę, ale jak na ojca piętnastolatki dosyć młody.

-Czekaj.-Odwrócił się do mnie przodem, a mój wzrok niechcący padł na jego przyrodzenie. Od razu wzrok wrócił na jego twarz, a ja się modliłam, aby moja twarz nie zrobiła się czasem czerwona.- Ty masz piętnaście lat?

Fajnie, że wiesz ile mam lat.

-Tak, miło z twojej strony, że pamiętasz kiedy mnie zrobiłeś.

-Po prostu wyglądasz na starszą.

-Tak się teraz tłumacz.-Pokazałam mu język, a on mi środkowy palec. Poważnie?

Odchrząknął i spojrzał na zegarek na ścianie.

-Zbieraj się. Biorę prysznic i wychodzimy.

-Gdzie?

-Dowiesz się na miejscu.

*
Weszłam do samochodu ojca zapinając pasy. Bezpieczeństwo to podstawa. Zajmowałam miejsce pasażera, a szatyn miejsce kierowcy. Nie odzywaliśmy się do siebie jechaliśmy w ciszy. Jedynym dźwiękiem była piosenka Taylor Swift, która dodając na marginesie bardzo mi się podobała. Zerkałam co jakiś czas w stronę taty. Miał mocno zaciśnięte ręce na kierownicy, wypalił w pięć minut dwa papierosy, wzdychał regularnie co trzydzieści sekund. Zdecydowanie był czymś zdenerwowany.

-Czym się tak denerwujesz?

-Niczym.

-Przecież widzę.- Powiedziałam smutno.

-Jedyne czym się teraz kurwa denerwuje to tym, że do mnie gadasz!- Wyrzucił na jednym wdechu. Zamurowało mnie. Czułam się jakby ktoś mnie podduszał. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować, więc odwróciłam się i oparłam głowę o szybę. Dłonie schowałam między uda.

Nagle dłoń szatyna odnalazła drogę na moje kolano. Zdziwiona jego poczynaniom jedynie przyglądałam się. Kiedy dotarł do miejsca, w którym są moje dłonie złapał jedną.-Przepraszam.- Splótł nasze palce razem.-Nie chciałem na ciebie krzyczeć.

Byłam zaskoczona tym gestem. Popatrzyłam się na tatę. Jego wzrok był skupiony na drodze, ale kiedy poczuł mój wzrok na sobie odwrócił się twarzą do mnie, a ja jedynie się do niego uśmiechnęłam. Odwzajemnił gest pokazując rząd swoich śnieżnobiałych, prostych zębów.

Resztę drogi spędziliśmy w komfortowej ciszy. Nasze palce wciąż były razem splecione, a Justin delikatnie głaskał wierzch mojej dłoni swoim kciukiem. Po piętnastu minutach zatrzymaliśmy się pod sporym budynkiem.

Wyszłam z auta, a do moich uszu natychmiast doszedł dźwięk muzyki i basu.

-Serio musiałeś przyjechać do Los Angeles żeby pójść do jakiegoś klubu?!- Wyrzuciłam ręce w powietrze. Budynek nie wyglądał za rewelacyjnie.

-To nie klub. Spokojnie kochanie.- Podszedł do mnie i podał mi swoją kurtkę. Chętnie ją założyłam. Było już późno, a na dworze zrobiło się zimniej niż przepuszczałam.- Tu odbywają się walki.- Odwróciłam się tak żebyśmy byli naprzeciwko siebie. Zaciekawił mnie tym co mówił.- Właśnie dzisiaj ja też będę tu brał udział.- Założył kosmyk moich włosów za ucho.- Tak zarabiam pieniądze na twoją i moją dupę.

Byłam lekko przerażona kiedy wyobraziłam sobie tatę okładającego jakiegoś faceta pięściami. Lub na odwrót. Jakiegoś faceta, który okłada mojego ojca pięściami.

-Ale nie martw się nic mojej przystojnej twarzy się nie stanie.- Powiedział jakby mi czytał w myślach.

-Nie martwię się.- Martwię, ale nie ważne.

Weszliśmy tylnymi, dużymi drzwiami. Szliśmy korytarzem, w którym świeciło się dwie małe żarówki na krzyż. Trzecia gdzieś w oddali migała.

Doszliśmy do pomalowanych na czerwono drzwi. Justin otworzył i przepuścił mnie. Ah jaki dżentelmen. W pomieszczeniu było kilku mężczyzn. Może było ich sześciu. Dwóch było bez koszulki co przyciągnęło moją uwagę natychmiast. Lubię wyrzeźbionych chłopaków.

-No widzę Bieber, że nowa laseczka.- Odezwał się jeden wywołując śmiech u pozostałych.

-Zamknij się.- Warknął w stronę bruneta Justin.

Szatyn złapał mnie za dłoń prowadząc na ławkę pod ścianą. Bez słowa siedziałam i przyglądałam się ruchom mężczyzny, który się rozbierał. Czego mój ojciec musi mieć taki kaloryfer i bicepsy? 
Wolałabym chyba gdyby wyglądał jak inni ojcowie. Bojler, wąs, łysina.Wzrok zdecydowanie także przyciągały jego liczne tatuaże. Miał ich z setkę!

Kiedy był już ubrany w jedynie czerwone spodenki podał mi dłoń, a ja ją złapałam. Po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk gwizdania.

-Spierdalać!- Tym razem ja odwróciłam się w ich stronę i warknęłam.
Na moje policzki wpełzł rumieniec. Czułam się dziwnie kiedy przeklinałam. To nie dla mnie. Spojrzałam na Justina, który jedynie się uśmiechał. Myślałam, że jako ojciec zwróci mi uwagę żebym nie przeklinała czy coś.

Wyprzedziłam tatę i otworzyłam drzwi kiedy jego dłoń już wędrowała na klamkę. Weszliśmy razem za ręce do dużego pomieszczenia. Na środku stał ring wokół niego mnóstwo ludzi, ale mój wzrok był jedynie skupiony na jednej osobie.

 Na osobie, z którą mój tata ma się zmierzyć. Stał już gotowy na ringu z uśmieszkiem, z uśmieszkiem za którym szalała moja matka.

***

 Komentujesz=Motywujesz:)



Amelia xx



15 komentarzy:

  1. Super :)) Mam nadzieje że wygra :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhu bokser! Lubie!

    Ej jak to matka ?

    Moze justin to nie jej ojciec? ~^O^~

    Ale by było fajnie (*¯︶¯*)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak na wstępie to uwielbiam ich relacje! Są takie Jezu świetne, troszkę się nią opiekuje, ale w przeważającej mierze to taki skurwibąk zapatrzony w siebie i właśnie to mi się tak podoba (zresztą nie tylko mi). I te walki. I ten gość na koniec! Czyli to pewnie były facet matki Cindy. Swoją drogą świetny z Justina tata, skoro nie wiedział ile jego córka ma lat. I co za tym idzie, nie wiedział, kiedy przestał być prawiczkiem 😂 Czekam na kolejny!
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com
    priest-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah supi rodzial ;3 czy ja nie umiem liczyć czy on miał 14lat jak ona sie urodziła? xdd

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg, oni zachowuja sie tak.. ahndnxnsjsjzbjajsb ❤😍
    Szalala jej mama? Czy to oznacza ze to byl jej facet?
    Omg nie moge sie doczekac next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Pojawi sie jutro (niedziela) do poludnia lub dzisiaj jeszcze w nocy xx
      Przepraszam, że tak późno,ale nie mialam wczesniej czasu ;-;

      Usuń
  7. Um, powiem Ci, że się ZAKOCHAŁAM!
    Nie sądziłam, że przez 3 rozdziały (no i prolog) można aż tak kogoś zaciekawić opowiadaniem!
    Idk ale jest 3727 razy leosza ide mnie :')
    No.. Czekam na nowy rozdział i życzę weny miś xx

    OdpowiedzUsuń