Justin pov.
Patrzyłem raz na bruneta, raz na Cindy, która nagle
skamieniała i nie chciała się ruszyć z miejsca. Wpatrywała się w mojego
przeciwnika tak przenikliwie, że aż zacząłem się martwić. Szturchnąłem ją raz,
drugi i nic.
-Cindy, znasz tego gościa?- Krzyknąłem jej wręcz do ucha,
ponieważ na nic innego nie reagowała. Pokiwała twierdząco głową. Odwróciłem
swoją jakże piękną twarz w kierunku, w który wpatrywała się moja córka. Teraz
także brunet patrzył się na nią. To było dziwne. Całą tą sytuacje przerwał
głos z głośnika.
-Proszę o zajęcie miejsc!- Nagle wszyscy ucichli, a kiedy
usłyszeli moje imię i nazwisko zaczęli krzyczeć i bić brawa. No cóż byłem tu
znany.- Justin Bieber!
-..i Drake Gold.- Tu jednak były cichsze brawa. No i znowu
dowód na to, że jestem najlepszy.
Zostawiłem Cindy tam gdzie stała i podążyłem pewnym siebie
krokiem w stronę ringu. Po drodze przybiłem kilka piątek. Czy już mogę zacząć
rozdawać autografy?
Założyłem rękawice w kolorze czerwonym. Kiedy wszedłem na
podest na którym ma się rozegrać walka przyjrzałem się dokładnie brunetowi.
Będę się z nim po raz pierwszy bił, ale nie wygląda na silnego co pokazują jego
nie za bardzo umięśnione barki i chude ręce.
Wygraną mam w kieszeni.-Pomyślałem.
Miedzy nami stanął sędzia. Dźwięk gwizdka rozpoczął rundę.
*
Remis. Nie wierze, że taki chudy ćwok może mieć aż tak dobrą
technikę . Po prostu nie wierze. Musze to wygrać. Ostatnia runda.
Gwizdek sędziego.
Już ułamek sekundy później moja pięść wylądowała na szczęce
bruneta. Chciał mi oddać lecz na to nie pozwoliłem. Zrobiłem unik.
Ha! Kto tu jest mistrzem?
Długo się nie cieszyłem, ponieważ wylądowałem na podłodze
kiedy Drake zrobił mi kose. Moja twarz skierowała się w stronę gdzie stała
Cindy. Wyglądała na przerażoną. Dłoń miała przy ustach, a ja przysięgam
widziałem z kilku metrów, że ma łzy w oczach.
Odwróciłem głowę kiedy przeciwnik usiadł na mnie okrakiem.
Dobra może jedna przegrana w życiu nie zrobi tragedii. Zamachnął się prosto na
moją twarz dostałem, raz, drugi. Myślałem, że mi jedynki zaraz na spacer
wyprowadzi mimo tego, że wcześniej założyłem ochraniacz na nie. Miałem
wrażenie, że mam tyle siły co nic. Nawet palec wydawał się nie do podniesienia.
Jednak zebrałem wszystkie siły w sobie (nawet zabrałem te od kutasa) i
zamachnąłem się w twarz mężczyzny zanim mnie on uderzył. Stracił równowagę i
runął na ziemie obok mnie.
Oh jakie to było łatwe!
Teraz była moja kolej na grzmocenie go po twarzy. Twarz miał
we krwi swojej i mojej, która spływała wzdłuż mojej brody i skapywała prosto na
jego (ohydną w porównaniu do mojej) mordę. Kiedy wymierzyłem już cios w jego
nos sędzia odciągnął mnie od niego. Śmieć leżał i nie wstawał. Nie przejmowałem
się nim. Teraz było ważne to ile ludzi bije mi brawa i wiwatuję kiedy sędzia
podniósł moją rękę do góry co oznaczało jedno – znowu wygrałem.
Wygrałem również dziesięć tysięcy dolarów.
Popatrzyłem na Cindy. Tak samo przerażona i piękna jak
wcześniej. Chyba powinienem za te katusze co tu jej zafundowałem kupić nową
sukienkę czy coś.
Najlepiej taką czarną koronkową bieliznę w jakiej często
chodzi po domu i wygląda…nie ważne.
Zeskoczyłem ze sceny na wprost brunetki. Nagle małe ramionka
objęły mnie w pasie i przytuliły mnie do siebie. Nie skłamałem jej w domu, że
nigdy się nie przytulałem. Zawsze myślałem, że to takie gówno dla zakochanych.
Jednak mi też się to spodobało. Cholernie spodobało.
Jeszcze tak cholernie ładnie pachniała.
Odsunęła się ode mnie tak szybko jednak jak szybko wbiegła
we mnie. Zamachnęła się i dostałem w już poobijany policzek. Zajebista córka.
Czy tak się traktuję ojca? Zagotowało się we mnie. Teraz mnie nie obchodziło,
że była moją córką.
- Za co to?!- Uniosłem się kiedy odeszła ode mnie na
odległość jednego metra. Wyłapałem kilka nie potrzebnych par oczu, które się na
nas patrzyło . Jak zobaczyli z jakim gniewem na nich patrzę od razu zajęli się
swoimi sprawami. Ewentualnie palcami z zażenowania.
-Myślałam, że tam umrzesz!
-Rozumiem, że z tego powodu postanowiłaś mnie jeszcze dobić?
-Tak!- Krzyknęła wyrzucając ręce w powietrze. Kurwa znowu
prawię od niej oberwałem.
Już miałem się odezwać i strzelić jakimś jakże zajebistym
tekstem niczym moja osoba, ale podszedł do nas Drake. Wyglądał zabawnie z
podbitym okiem rozciętą wargą i z siniakiem na policzku.
Poczułem się strasznie dumny z siebie lecz przypomniałem sobie, że Cindy i ten koleś mają coś do siebie, albo to miłość od pierwszego wejrzenia.
Poczułem się strasznie dumny z siebie lecz przypomniałem sobie, że Cindy i ten koleś mają coś do siebie, albo to miłość od pierwszego wejrzenia.
Wole pierwszą opcje.
-Cindy?- Odezwał się pierwszy do mojej córki. Całkowicie
mnie olewając.
-Drake?- Zdziwionym głosem także odpowiedziała Cindy.
Chłopak pokiwał twierdząco głową na „tak”, a dziewczyna od
razu znalazła się w jego ramionach. Poczułem.. zazdrość? Przecież przed
chwileczką jeszcze mnie przytulała.
Przysięgam jak
zobaczyłem, że ten typ zaczął ją głaskać po pleckach, a potem po jej włosach myślałem,
że wybuchnę. Kim on myśli, że jest kurwa?
Odsunęła się od niego. Wypuściłem z siebie westchnięcie.
Nareszcie!
-Wszystko okej? Nie masz nic złamane? Boli cię coś?-
Zasypała go pytaniami o stan zdrowia, a kiedy ja znajdowałem się w tej samej
sytuacji. Prawie z tak samo obitą mordą to mi jeszcze poprawiła i dała z
liścia.
-Wszystko okej. Trochę boli.- Jak tylko trochę boli to poprawie nie ma sprawy.
Wtedy wzrok bruneta padł na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem.
Chciałbym dodać na marginesie, że wciąż trzymał moją córkę w swoich ramionach
kiedy ona obejmowała swoimi malutkimi rączkami jego ohydną mordę.
Kim jest ten gościu do chuja pana?
-Cindy to twój chłopak?- Szczęka mi opadła kiedy zadał to
pytanie młodej i jej najwidoczniej też.
-Nie, to mój tata.- Westchnęła. Aż tak złym ojcem jestem?
Chyba muszę się poprawić.
Zmierzył mnie znowu tym swoim pogardliwym wzrokiem, a ja
miałem już ochotę mu po raz kolejny przypierdolić.
-No cóż wasze relacje wyglądają na całkiem inne.- Osunął od
siebie Cindy. Dzięki bogu. Mam nadzieję, że nie będzie nim śmierdzieć. Patrzył
raz na mnie raz na nią.
-No cóż to masz coś z oczami jak widzisz jakieś „inne”, bo
ona się do mnie przytuliła, a to ja bym mógł się zapytać jakie ty i moja córka
macie relacje. Wyglądałeś jakbyś przytulał żonę po trzyletniej wojnie.- Tym
razem ja się musiałem wtrącić. To w mojej pięknej naturze.
Chyba wpuścił moją uwagę do jednego ucha następnie szybko ją
wypuścił drugim.
-Spróbuj położyć łapska na Cindy, a pożałujesz tego.
Przysięgam.
-Za kogo ty mnie masz? To jest moja córka.
-Za chuja cię mam Bieber.- Przesadził. Już startowałem do
niego, ale powstrzymała mnie mała dłoń Cindy, która spoczęła na mojej klatce
piersiowej.- Obiecałem coś matce Cindy i zamierzam spełnić tą obietnicę.
-Jaką obietnicę?- Teraz wtrąciła się dziewczyna.
-Że będę się tobą opiekował Cindy do końca życia. Miałem cię
znaleźć i pilnować żebyś była bezpieczna, ale jak najwidoczniej to ty mnie
znalazłaś mała.- Pogłaskał ją po policzku, a ja się poczułem jakby mnie ktoś
właśnie kopał po tyłku. Ja jestem jej ojcem i ja zamierzam jej zapewnić
bezpieczeństwo.
- Z tego co wiem to JA jestem JEJ ojcem nie TY!- Uniosłem się.
No podnosi mi gnój ciśnienie. Jeszcze mi zmarszczki wyskoczą, a to dopiero
będzie katastrofa.- Idziemy Cindy. Pożegnaj się z kolegą.
Ruszyłem w stronę drzwi wcale nie czekając na brunetkę.
Chwilę później już siedziałem w samochodzie. Nie chciało mi się przebierać.
Zabrałem szybko od organizatora już przeliczoną sumkę pieniędzy i swoją torbę z
ciuchami, które miałem wcześniej ubrane .
Do samochodu weszła Cindy. Trzasnęła drzwiami. Postanowiłem
tego nie komentować. Księżniczka się obraziła.
*
Przez całą drogę do hotelu żadne z nas się nie odezwało.
Odezwałbym się, ale bałem się, że zaraz Cindy pokaże pazurki i znowu mnie
pobije. Ktoś tu chyba ma okres ( na pewno nie mam na myśli własnej córki).
Młoda przed budynkiem wręcz wyskoczyła z samochodu i
pobiegła w stronę budynku. Mój wzrok poleciał instynktownie w jej stronę, a zatrzymał
się na jej krągłych pośladkach. To nie moja wina, przysięgam. To jej, że z
wiekiem wyładniała, a ta dupa to pewnie przez jakieś ćwiczenia.
Jezu musi być taka jędrna.
Tym razem sam sobie sam przywaliłem z otwartej dłoni.
Justin chłopie ogarnij
się.
Zabrałem torbę i wszedłem do hotelu. Drzwi hotelowe były
otwarte. Czyli Cindy miała kluczę. Kiedy ten mały gnojek wygrzebał go z mojej
kieszeni?
W pokoju panował półmrok świeciła się jedynie lampka na
szafce obok łóżka.
Zza drzwi wyszła brunetka podeszła do mnie i złapała za
gumkę od moich spodenek. Ciągnęła mnie w kierunku łazienki. Nie powiem.
Rozśmieszyło mnie to. Pomijając fakt, że to mi się skojarzyło z dość jednoznaczną
sytuacją. Popchnęła mnie na zamknięty kibel. Nie odzywała się nadal.
Wzięła jeden z hotelowych ręczników i zamoczyła go w wodzie.
Stanęła między moimi nogami i delikatnie zaczęła ścierać krew z moich ust. Nie
sprawiało mi to bólu, więc siedziałem cicho i przyglądałem się poczynaniom
piętnastolatki.
Kiedy Cindy zaczęła ścierać krew w okolicach rozciętej brwi
złapałem ją za uda i posadziłem ją na swoich kolanach, a raczej bliżej swojego
przyrodzenia. Z jej ust uciekł pisk, a z moich jęk rozkoszy.
-Tato!
-No co?
-Gówno 1:0
Obydwoje zaczęliśmy się śmiać. Brunetka jednak zsunęła się
lekko. Chyba zdawała sobie sprawę, że siedzi tam gdzie raczej nie powinna.
-Kim był ten facet ?
-Facetem mojej matki.
-Okej.-Więc nie mam o co się martwić. To nie jest żaden
chłopak Cindy na szczęście.
Kiedy dziewczyna skończyła zeszła z moich kolan i poszła wypłukać
ręcznik, a ja wpadłem na świetny pomysł.
-Młoda może pójdziemy do klubu?
***
Czytasz=Komentuj
To mnie motywuję :)
Powiem ci jedno swietny ten rozdział z perspektywy Justina serio super śmieszny i wciagający, super ff ! Oby tak dalej :))
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Wyczuwam coraz większą chemię między nimi...Czekam na next :-*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Wyczuwam coraz większą chemię między nimi...Czekam na next :-*
OdpowiedzUsuńRozdział boski czekam na kolejny mam nadzieje że będzie szybciej ♥♥ życzę dużo wenyy. Twoja czytelniczka :****
OdpowiedzUsuńSzybciej nn!!
OdpowiedzUsuńTo z perspektywy justina jest mega!! Rozdzial.extra, czyta soe zajebiscie i awww Justin jest hahha prze genialny chuj!! ❤
OdpowiedzUsuńCzekam na ich wyjscie do klub !!!
Super rozdział *-*
OdpowiedzUsuńJezus z tym Bieber i klubem strach pomyśleć, co może się wydarzyć, bo może w zasadzie wszystko. Ich relacje podobają mi się z rozdziału na rozdział coraz bardziej, są swobodne, ale jeszcze nie do przesady i... Ugh, świetnie się to czyta. Malutka zazdrość Juatina była śmieszna, ale niech ma za swoje. I teraz czekam na wyderzenia z klubu, weny :)
OdpowiedzUsuńthird-time-lucky-jbff.blogspot.com
priest-jbff.blogspot.com
Super rozdział dawaj szybko nn bo nie mogę się doczekać co będzie dalej ♡♡♡
OdpowiedzUsuńWięcej!
OdpowiedzUsuńYaay, najlepsze!
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham!
Serio, jestem Ci wdzięczns, że dałaś mi link bo jest genialne!
Życzę weny i do nastepnęgo!
Ja oczywiście zapraszam do siebie ;)
Super
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać nn ?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że już długo nie ma. "Problemy rodzinne" tak bym to nazwała ;) Rozdział powinien pojawić się na dniach nie znam konkretnej daty. Jeszcze raz bardzo przepraszam. xx
UsuńOki doki spokojnie , rozumiem sprawy rodzinne są ważniejsze ;) będę czekać na kolejny mam nadzieje że będzie wszystko okej z tymi sprawami ;*
Usuń